"Berliner Morgenpost" podaje: "W końcu urząd federalny dopuścił szybki test domowego użytku również w Niemczech. Trzy z nich spotkały się z przychylnością urzędników. Bądź co bądź - można powiedzieć. Lub zapytać: dlaczego dopiero teraz? Po raz kolejny rząd federalny musi zadać sobie pytanie, czy jego biurokracja dostrzegła powagę sytuacji. Naturalnie produkt medyczny musi spełnić określone standardy. Ale ryzyko stwarzane przez samobadanie, które nie jest w 100 procentach skuteczne, jest naprawdę znikome w porównaniu z zagrażającym egzystencji lockdownem". "Popełnia błąd za błędem" Zdaniem "Hessische Niedersaechsische Allgemeine" "nawet obywatele, którzy wykazują się dobrą wolą, mogą powoli tracić cierpliwość. Czy minister zdrowia Jens Spahn jeszcze wie, co robi? Ciągłe zastanawianie się nad szybkimi testami jest dla zaniepokojonej ludności trudne do zrozumienia. W ubiegłym tygodniu mówiono jeszcze, że już od 1 marca będzie można bezpłatnie poddać się testom, np. w aptekach. W jaki sposób miałoby to być zorganizowane tak szybko, nie wiadomo. Nic dziwnego, że ta rzekomo dobra wiadomość została ponownie skasowana. Więc teraz powinno być to możliwe za około dwa tygodnie. Zatwierdzone zostały trzy testy, które możemy wykorzystać do sprawdzenia samych siebie. Teraz muszą tylko zostać wprowadzone na rynek. Ile będą kosztować? Co finansuje rząd federalny? W jaki sposób zagwarantuje się, że ubodzy ludzie będą mogli się przetestować? To pytania, na które wciąż nie ma odpowiedzi". Z kolei "Koelner Stadt-Anzeiger" uważa, że "Spahn, którego politykę zwalczania koronawirusa długi czas większość społeczeństwa oceniała pozytywnie, wyraźnie nie panuje nad sytuacją. Wręcz przeciwnie. Po namyśle można stwierdzić, że od początku pandemii minister popełnia błąd za błędem. Nie potraktował wirusa wystarczająco poważnie, nie zakupił sprzętu ochronnego, nie pomyślał o powracających podróżnych, nie dopilnował zakupu szczepionek i zbyt późno zareagował na drugą falę infekcji. Teraz mamy do czynienia z bałaganem wokół spartaczonego wprowadzenia ogólnokrajowych szybkich testów na obecność koronawirusa". "Bardziej zainteresowany własną promocją" Dziennik "Mitteldeutsche Zeitung" stwierdza: "Od przyszłego tygodnia nie będzie w całych Niemczech szybkich testów. Zamiast tego Merkel chce przedyskutować sposób postępowania w tej sprawie na konferencji z szefami rządów landowych. Pozostaje obraz przeciążonego ministra, który jest bardziej zainteresowany własną promocją niż rozwiązywaniem problemów. Dla Spahna osobiście to może być godne pożałowania, bo za kilka tygodni z potencjalnego kandydata na kanclerza stanie się ministrem, który musi walczyć o swój urząd. Ale dla kraju jest to bardzo niebezpieczne". W innym tonie komentuje "Handelsblatt": "W międzyczasie Republika Federalna Niemiec znajduje się na szarym końcu. Degradacja byłego mistrza testów jest przykładem tego, co po pierwszych sukcesach poszło nie tak w przypadku niemieckiej strategii przeciwko koronawirusowi. Najsłabszym punktem jest odłożona na później obietnica zapewnienia obywatelom bezpłatnych szybkich testów - mimo że oferta powinna ulec jedynie krótkotrwałemu opóźnieniu i mogłaby zostać wdrożona już w drugim tygodniu marca. Niemcy zbyt długo polegały wyłącznie na testach PCR. Zbyt łatwo byłoby zrzucić winę za te problemy wyłącznie na ministra zdrowia Jensa Spahna. Metoda PCR miała silne lobby w Instytucie Roberta Kocha, a eksperci zdawali się uważać sprawdzony standard za ważniejszy od pragmatycznych rozwiązań". Alexandra Jarecka, Redakcja Polska Deutsche Welle