"To jest słabszy wynik niż się spodziewaliśmy, ale niewiele słabszy. Proszę zwrócić uwagę na tendencje, a nie na poszczególne liczby" - oświadczył na konferencji prasowej główny epidemiolog kraju Anders Tegnell. W ten sposób twórca szwedzkiej strategii walki z koronawirusem w swoim stylu odpowiedział na krytykę ze strony mediów. Dziennikarze wskazywali, że nie spełniły się wcześniejsze prognozy. Wiosną Urząd Zdrowia Publicznego na podstawie modeli matematycznych wskazywał, że na początku maja około 20 proc. mieszkańców Sztokholmu będzie mieć przeciwciała COVID-19. W połowie maja lub w czerwcu sztokholmczycy mieli być bliscy osiągnięcia odporności stadnej - wówczas 40-60 proc. populacji powinno wytworzyć przeciwciała COVID-19. "Sytuacja nie jest jeszcze opanowana" Według najnowszego badania pod koniec maja przeciwciała wytworzyło 10 proc. mieszkańców Sztokholmu, 4,5 proc. osób zamieszkujących Skanię oraz 2,7 proc. osób z regionu obejmującego Goeteborg. Na podstawie innego badania, analizy krwi oddawanej przez dawców, oszacowano, że pod koniec maja przeciwciała COVID-19 posiadało pięć proc. tej grupy. W czwartek bilans ofiar śmiertelnych koronawirusa w Szwecji wzrósł w ciągu doby o 12 do 5053. Liczba osób zakażonych to 56 043, co oznacza wzrost o 1481 w ciągu 24 godzin. Według Tegnella "krzywa zachorowań powoli spłaszcza się, ale sytuacja nie jest jeszcze opanowana". Epidemiolog zaapelował do Szwedów o rozwagę przy świętowaniu obchodzonego w Szwecji z piątku na sobotę święta lata Midsommar.