Rozmówczyni reportera RMF FM, Michała Dobrołowicza, wróciła w poniedziałek z Mediolanu do Polski. W stolicy Lombardii była około miesiąca na wymianie studenckiej. Zdecydowała się wrócić do kraju ze względu na obawy o swoje bezpieczeństwo. "Formalnie powinnam tam jeszcze być. Decyzję o powrocie podjęłam wspólnie z rodzicami" - podkreśla. "Na razie nie sprawdzano nam temperatury. Wsiadłam do samolotu jak zwykle, byłam nawet tym zdziwiona. Nikt o nic nie pytał, nie wypełniałam formularza" - przyznaje. Studentka wracała do Polski w maseczce ochronnej na twarzy, choć nie wszyscy pasażerowie lotu z Mediolanu zdecydowali się na podobny krok. "W Polsce większa panika niż we Włoszech" Jak podkreśla studentka, z którą rozmawiał reporter RMF FM, w Mediolanie koronawirus to temat numer jeden. "Widać pewną panikę, ludzie chodzą w maseczkach, w aptekach nie ma maseczek ani środków do dezynfekcji. Maseczkę, którą mam na sobie, kupiłam jeszcze w Polsce, zabrałam ją na wszelki wypadek. Miałam wrażenie, że panika narasta. Widziałam w metrze bardzo dużo osób, które miały walizki, wyjeżdżały z Mediolanu. O wiele więcej osób miało na sobie maski" - twierdzi. Polka nie wyobraża sobie na razie powrotu do Mediolanu. "Czekam na decyzję mojej uczelni, na razie przez co najmniej tydzień zajęcia nie będą się odbywać" - mówi. Gdyby została w Mediolanie, to z pewnością nie opuszczałaby mieszkania, bo "takie są wskazania, jeśli chodzi o Mediolan". Z drugiej strony Polacy wracający z Mediolanu uspokajają emocje. "Myślę, że u nas jest większa panika niż we Włoszech, występuje zagrożenie, oczywiście, ale Włosi nie są przerażeni jak my tą sytuacją" - zaznacza jeden z nich. "Maseczkę założyłem profilaktycznie, tylko na wszelki wypadek" - tłumaczy. Rząd dla przebywających we Włoszech Polaków przygotował wiadomość tekstową informującą o przypadkach koronawirusa w tym kraju. W SMS-ie jest także link do informacji zawierającej kompendium wiedzy. Michał DobrołowiczOpracowanie: Nicole Makarewicz Czytaj też na stronie RMF24.pl.