Jak mówił na konferencji prasowej starosta policki, w poniedziałek po południu dyrektor internatu zgłosiła, że dwie uczennice mają objawy infekcji: kaszel, gorączkę, problemy z oddychaniem. Po wstępnej analizie wykluczono możliwość zachorowania na grypę i anginę. "W związku z tym szpital zdecydował o dalszej obserwacji tych osób" - poinformował. Stąd - jak tłumaczył - decyzja o zamknięciu dwóch budynków internatu zespołu szkół w Policach i objęciu ich kwarantanną. W obu budynkach przebywa łącznie ponad 200 wychowanków i wychowawców. Zawieszono też zajęcia w szkole do czasu wykluczenia wystąpienia koronawirusa. W mieście zwołano sztab kryzysowy. Jak poinformował we wtorek na konferencji prasowej starosta policki Andrzej Bednarek, niewykluczone, że kwarantanna zostanie odwołana w środę lub czwartek. Dodał jednak, że z informacji, jakie przekazano mu wczoraj, kwarantanna miała trwać cztery dni. Podkreślił, że ta sytuacja "zaskoczyła wszystkich". "Było jedno pytanie - zachować spokój i nie robić nic, czy niestety zrobić dość spore zamieszanie, z nadzieją, że będzie wszystko dobrze" - powiedział Bednarek. Dodał, że służby liczą na to, że podejrzenia zakażeniem koronawirusem się nie potwierdzą. Dyrektor Zespołu Szkół im. Ignacego Łukasiewicza w Policach Agata Jarymowicz przekazała, że kwarantanna zostanie odwołana "natychmiast po otrzymaniu informacji wykluczającej obecność koronawirusa". "Polskie służby działają bardzo sprawnie" Odnosząc się do sytuacji w Policach rzecznik ministerstwa zdrowia Wojciech Andrusiewicz powiedział w Polskim Radiu 24, że "przypadek w Policach pokazuje, że polskie służby sanitarno-epidemiologiczne, służby ochrony zdrowia, działają bardzo sprawnie". "Rzeczywiście jest tam mowa, że dwie dziewczynki, które były na feriach we Włoszech, mają gorączkę i objawy grypowe" - powiedział. "W związku z tym jest to podejrzenie, że mogą być dotknięte koronawirusem, ale podkreślam - mogą być, a wszystko będzie weryfikowane" - dodał rzecznik MZ. Podkreślił też, że "sanepid od razu objął kwarantanną wszystkich, którzy mieli kontakt z tymi uczennicami, czyli cały internat". To, oraz fakt, że dziewczynki trafiły od razu na oddział zakaźny - ocenił rzecznik - pokazuje, jak sprawnie zadziałały w Policach służby. "A my teraz czekamy na weryfikację próbek" - zaznaczył Wojciech Andrusiewicz. Dodał również, że badanie próbek trwa nie więcej niż 18 godzin. Zdaniem Andrusiewicza, przypadek podejrzenia w Policach nie jest w żaden sposób "wyjątkowy ani spektakularny". "Każda sytuacja podejrzenia obecności koronawirusem jest wyjątkowa, ten przypadek jest kolejnym" - powiedział. Podkreślił jednocześnie, że w Polsce wciąż nie ma żadnego potwierdzonego przypadku zarażenia koronawirusem. "My działamy w podwyższonym standardzie, ten podwyższony standard już się stał dla nas, można by rzec - standardem. My w tym podwyższonym standardzie zajmujemy się całą Polską, a nie tylko Policami, czy jakimkolwiek innym samorządem" - podkreślił. "Obejmujemy działaniami całą Polskę, a poszczególne służby na terenie województwa czy powiatu odpowiadają za sytuację danej społeczności lokalnej" - powiedział. I dodał, że każda ze służb wie, jak postępować.