"Jak Pan Bóg przykazał, krzyż nas prowadzi i idziemy ku Jasnej Górze. Pięć osób idzie, natomiast gdzieś tam od Piotrkowa dołączy kolejnych pięć, a te które teraz idą będą odpoczywać" - relacjonował w Radiu Victoria ksiądz Frelek. Opiekun pątników dodał, że "nikt nie jest tak strzeżony jak pielgrzymi z Łowicza". Z relacji księdza o rozmowach z przedstawicielami policji wynika, że pięć osób z krzyżem, w odpowiednich odstępach, w maseczkach, może podążać na Jasną Górę. Pielgrzymka wyruszyła z Łowicza na Jasną Górę w poniedziałek 25 maja. Uczestniczyło w niej ponad 150 osób, które pierwszego dnia wędrówki zostały zatrzymane przez policję w okolicach Słupi (powiat skierniewicki), po przebyciu ok. 30 kilometrów. Według funkcjonariuszy, doszło do naruszenia przepisów dotyczących epidemii, a bezpośrednim powodem zatrzymania pielgrzymki było nielegalne zgromadzenie. "Interweniowaliśmy na terenie powiatu skierniewickiego, gdzie została zlokalizowana liczna grupa pielgrzymów. Wylegitymowano i pouczono ponad 70 osób. Ksiądz, który był inicjatorem wydarzenia został ukarany mandatem karnym, który przyjął" - informowała rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi mł. insp. Joanna Kącka. Część pątników wróciła do domów, a część kontynuowała pielgrzymkę. We wtorek 26 maja, łowicką pielgrzymkę oficjalnie rozwiązano. Łowicka Piesza Pielgrzymka jest jedną z najstarszych w Polsce. Pątnicy wędrują na Jasną Górę nieprzerwanie od 1656 roku. Podczas tegorocznej pielgrzymki przypomniano, że 125 lat temu pątnicy z Łowicza uprosili ustanie zarazy cholery, która dziesiątkowała ich miasto. Chcesz wiedzieć więcej na temat pandemii koronawirusa? Sprawdź statystyki: Polska na tle świata Sytuacja w poszczególnych krajach Wskaźniki w przeliczeniu na milion mieszkańców