Palestyński minister ds. obywatelskich Husajn al-Szejch zakomunikował pierwszy na Twitterze, że "stosunki z Izraelem będą takie, jakie były". Jak relacjonuje izraelski dziennik "Haarec", negocjacje w tej sprawie trwały od tygodni. Prezydent AP Mahmud Abbas ogłosił w maju, że Palestyńczycy nie będą już związani żadnymi umowami z Izraelem i zawiesił tzw. koordynację, w tym współpracę w kwestiach bezpieczeństwa oraz przyjęcie niemal 900 mln dolarów podatków, które Izrael pobiera w imieniu AP, zarządzając częściami okupowanego Zachodniego Brzegu. Oprócz uderzenia w finanse AP, decyzja ta utrudniła życie również zwykłym Palestyńczykom, którzy polegają na koordynacji przy podróżowaniu z i do terytoriów np. w celach medycznych. Powodem była planowana wówczas przez premiera Izraela Benjamina Netanjahu aneksja jednej trzeciej Zachodniego Brzegu, która została wstrzymana w sierpniu, kiedy Zjednoczone Emiraty Arabskie zgodziły się na normalizację stosunków z Izraelem. "Nie możemy sami walczyć z wirusami" Sztajje przyznał, że decyzja o wznowieniu relacji wyniknęła częściowo z kryzysu zdrowotnego wywołanego koronawirusem. Pomiędzy setkami tysięcy izraelskich osadników mieszkających na Zachodnim Brzegu i dziesiątkami tysięcy palestyńskich pracowników, którzy codziennie dojeżdżają do Izraela do pracy, potrzebna jest koordynacja, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa - powiedział. - Nasze życie jest tak bardzo powiązane między nami a Izraelczykami, że nie ma sposobu, abyśmy sami walczyli z wirusami - wyjaśnił. Co to oznacza? Według komentatorów, m.in. dziennika "Haarec", ruch ten prawdopodobnie odzwierciedla nadzieję Palestyńczyków, że porażka prezydenta USA Donalda Trumpa w niedawnych wyborach oznacza koniec jego polityki na Bliskim Wschodzie, która w przeważającej mierze faworyzowała Izrael, a izolowała AP. Choć wznowienie relacji przyniesie AP ulgę finansową, narazi ją również na krytykę, że ugięła się pod izraelską presją. Koordynacja w sprawach bezpieczeństwa z Izraelem jest bowiem niepopularna wśród Palestyńczyków, z których wielu postrzega ją jako zdradę własnych interesów. Hamas, zbrojny ruch islamistyczny sprawujący władzę w Strefie Gazy i skonfliktowany z AP, potępił "powrót do stosunków z przestępczą okupacją syjonistyczną", nazywając go "ciosem w plecy" wysiłkom na rzecz jedności palestyńskiej. Joanna Baczała