Wojewódzki Szpital Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu jest szpitalem zakaźnym, jednoimiennym. 13 marca ordynator oddziału zakaźnego tego szpital prof. Krzysztof Simon poinformował, że - po analizie danych z Chin i Japonii - rozpoczyna w szpitalu podawanie pacjentom z COVID-19, którzy są w średnim lub ciężkim stanie, m.in. leków na HIV i malarię. "To jest jedna z koncepcji terapeutycznych. To są 33 leki mieszane w różnych sytuacjach. Stan żadnego z pacjentów objętych tą terapią nie uległ pogorszeniu" - powiedział w poniedziałek dziennikarzom lekarz. Dodał, że obecnie leki te podawane są ośmiu pacjentom leczonym we wrocławskim szpitalu. Prof. Simon poformował też, że szpital nadal czeka na urządzenie do przeprowadzania testów na obecność koronawirusa u pacjentów. Sprzęt w części sfinansował Dolnośląski Urząd Marszałkowski. Podkreślił, że testy powinny być robione pacjentom, którzy mają objawy kliniczne. "Osobom z przeziębieniem nie ma sensu robić testów. Jest za to sens je izolować - jeśli masz kaszel i kichasz, to zostań w domu" - powiedział. Zakażony chirurg i pięć pielęgniarek Prof. Simon powiedział też, że przypadki zakażenia koronawirusem, które teraz są diagnozowane we Wrocławiu, to osoby z kontaktu z osobami zakażonymi wcześniej. Zapytany, ile osób z personelu medycznego szpitala jest zakażonych koronawirusem, prof. Simon powiedział, że jeden chirurg oraz pięć pielęgniarek. "Trzy z tych pielęgniarek miały kontakt kilkudniowy z chirurgiem" - powiedział lekarz. Dodał, że tylko w przypadku jednej z pielęgniarek jest przypuszczenie, że mogła zakazić się koronawirusem na oddziale zakaźnym szpitala. "Ale również dobrze mogła zakazić się w drodze do pracy" - powiedział. Dodał, że dość duża grupa z personelu medycznego szpitala jest objęta kwarantanną. "Część z tych osób powoli wraca z kwarantanny" - mówił. "To jest armagedon" Prof. Simon wyjaśnił, że dane chińskie świadczą o tym, że 30 proc. personelu medycznego, niezależnie od zabezpieczeń, może się zakazić koronawirusem. Wskazał przy tym na braki środków ochronnych, z jakimi boryka się wrocławski szpital. Dodał, że na chwilę obecną na oddziałach zakaźnych Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego hospitalizowanych jest około 60 osób, z czego 20 z potwierdzonym koronawirusem. "Na izbę przyjęć dziennie zgłasza się 110 osób - to jest armagedon - z tego 70 proc. zupełnie niepotrzebnie. Gorączkuje, znaleziony pod mostem, konsultacja z lekarzem POZ i natychmiast do naszego szpitala, to absurd, tak służba zdrowia nie może funkcjonować. Musi być racjonalny przesiew" - mówił. Prof. Simon powiedział też, że jeśli pacjent był leczony w szpitalu zakaźnym i nie ma już żadnych objawów klinicznych COVID-19, a nadal ma pozytywny wynik na obecność koronawirusa, to może przejść izolację poza szpitalem. "Wysyłamy takich pacjentów, jeśli nie mają warunków do izolacji w domu, do izolatorium w Obornikach Śląskich" - powiedział profesor. W tym kontekście wymienił rodzinę i młodego pacjenta, który trafił do szpitala jako pierwsza osoba w regionie z potwierdzonym zakażeniem nowym patogenem.