- Klasycznych bazarów świątecznych pewnie spodziewać się nie będziemy mogli, jeżeli chodzi o większe zbiorowiska, ponieważ epidemia będzie nam raczej towarzyszyła przez najbliższe tygodnie - powiedział rzecznik rządu, pytany o ewentualne obostrzenia w okresie świąt Bożego Narodzenia. Bogdan Rymanowski dopytywał swojego gościa o zamknięcie sklepów w galeriach handlowych, które mogą nieść za sobą falę bankructw i zwolnień. - Chodzi generalnie o mobilność obywateli - powiedział rzecznik. - Problem jest tylko taki, że żeby dostać się do poszczególnych miejsc - do galerii handlowych, teatrów, kin, do wszystkich miejsc, które spotkały się dzisiaj z dodatkowymi obostrzeniami - do nich trzeba dotrzeć. To powoduje, że mobilność obywateli się zwiększa - wyjaśnił. Jak dodał, eksperci wskazują, że "najważniejszym celem jest w tej chwili obniżenie mobilności społecznej i ona niestety może się odbyć tylko przez to, że ograniczymy w jakimś sensie również pretekst do wyjścia z domu - powiedział. Zobacz też: Premier Morawiecki o narodowej kwarantannie Kilkadziesiąt tysięcy ofiar więcej - Jest prosty wybór - albo wprowadzamy ograniczenia i powodujemy taką sytuacje, w której liczba zakażonych codziennie będzie mniejsza, niż mogłaby być lub decydujemy się na zostawienie mniejszych ograniczeń lub ich likwidację i to powoduje konkretne liczby, to przynosi konkretne efekty. Gdybyśmy dzisiaj nie wprowadzili kolejnych obostrzeń, to szacunki są takie, że do końca stycznia zachorowałoby w Polsce 600 tys. osób więcej. To oznaczałoby, że co najmniej kilkanaście tysięcy osób, a może kilkadziesiąt tysięcy osób by umarło. I to jest ten ogromny dylemat, który dzisiaj jest: czy pozwolić na to, by dziesiątki tysięcy osób umierały, czy żeby ograniczyć mimo wszystko pewne swobody, które w tej chwili mamy - powiedział. Dopytywany, jaką pomoc otrzymają przedsiębiorcy, którzy stracą z powodu obostrzeń, odparł: - Podobnie, jak było wiosną tego roku, dodatkowe środki finansowe na tę pomoc zostaną skierowane. - Dzięki temu polska gospodarka przechodzi kryzys gospodarczy jako jedna z najlepszych w Europie. To właśnie wynika z tej pomocy, która była udzielona na wiosnę. Podobne instrumenty chcemy zastosować teraz, ale celować je w te branże, które faktyczne są dotknięte tymi obostrzeniami - dodał. "Pomoc ze strony Niemiec nie jest nam potrzebna" - Nie mamy problemów w Polsce, jeśli chodzi o rezerwy w Agencji Rezerw Materiałowych w zakresie respiratorów - powiedział rzecznik pytany o doniesienia medialne, że Polska odrzuciła ofertę Niemiec dotyczące przyjęcia np. respiratorów. Dodał, że respiratory są wydawane do szpitali, a w najbliższy weekend ok. 500 trafi do szpitali zwykłych i ok. 500 do szpitali tymczasowych. - W związku z tym na tym etapie żadna tego typu pomoc ze strony Niemiec nie jest nam potrzebna. My taką pomoc deklarujemy również dla Niemiec, jeżeli by się okazało, że w ich magazynach, część np. środków, które już zużyli, będzie potrzebna - dodał.