Ryzyko zakażenia stwarza jednak samo skupisko ludzkie, ewentualny brak zachowania zalecanego dystansu między korzystającymi z ośrodków rekreacji, nieprzestrzeganie zasad higieny mycia rąk czy dezynfekcji pomieszczeń. "Liczne instytucje zdrowia publicznego na całym świecie, w tym WHO i CDC, zgodnie podkreślają, że nie wykazano dotychczas przypadków zakażenia SARS-CoV-2 poprzez wodę przeznaczoną do spożycia ani wodę do celów rekreacyjnych o kontrolowanej jakości, w tym wodę w basenach kąpielowych, poddawaną uzdatnianiu i dezynfekcji" - wyjaśnił w piśmie do sanepidu dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego-Państwowego Zakładu Higieny, omawiając możliwość korzystania z basenów kąpielowych i pływackich, spa, jacuzzi, wodnych placów zabaw w dobie panującej obecnie pandemii COVID-19. Jak podkreślił dalej, "stanowisko to jest zbieżne z wcześniejszymi danymi, dotyczącymi innych wirusów z rodziny Coronaviridae, mogących powodować infekcje u ludzi, które szerzą się drogą kropelkową oraz przez bezpośredni kontakt". "COVID-19 nie jest chorobą wodozależną" "Podkreślając, że COVID-19 nie jest chorobą wodozależną, zwraca się w tym kontekście uwagę na podatność SARS-CoV-2 jako wirusa otoczkowego na liczne czynniki dezynfekcyjne. Również chlor (podchloryn sodu), którego standardowe dawki i stężenia stosowane powszechnie w uzdatnianiu i dezynfekcji wody w publicznych basenach kąpielowych, skutecznie eliminuje cząstki tego mikroorganizmu" - zauważył dalej dyrektor. Ponadto zwrócił uwagę, że zwykła procedura uzdatniania i dezynfekcji wody stosowana w pływalniach publicznych, zgodna z wymaganiami rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 9 listopada 2015 r., jest wystarczająca dla zapewnienia odpowiedniej jakości mikrobiologicznej wody, w tym eliminacji SARS-CoV-2. "Niezbędna jest jedynie staranna kontrola właściwego przebiegu procesu uzdatniania i dezynfekcji wody basenowej oraz niezwłoczna korekta w razie jakichkolwiek nieprawidłowości" - podkreślił. Dodał, że wszystkie zasady dezynfekcji dotyczą także specjalnego typu basenów, jak whirlpoole, spa, jacuzzi, w których wymagane stężenie wolnego chloru w wodzie jest wyższe niż w wodzie typowego basenu kąpielowego (0,7-1,0 mg/l), umożliwiając eliminację cząstek omawianego wirusa z wytwarzanego w nich aerozolu wodnego. "Nie jest więc konieczne wprowadzanie zmian w dotychczasowych zasadach uzdatniania i dezynfekcji wody na pływalniach, jedynie staranna ich kontrola" - podsumował. Problemem nie jest woda, a wspólne przebywanie Jednocześnie jednak dyrektor NIZP-PZH wskazał na główny problem związany z rozprzestrzenianiem się zakażeń. Nie wiąże się on z jakością wody, lecz z samym przebywaniem w wymienionych obiektach, w których tak, jak w pozostałej przestrzeni publicznej, istnieje ryzyko szerzenia się zakażenia drogą kropelkową. "Cząstki wirusa wykrztuszane w drobinach wydzieliny dróg oddechowych przez osobę chorą podczas rozmowy, śmiechu, kaszlu, kichania rozpraszane są w jej otoczeniu na odległość ok. dwóch metrów i mogą następnie zostać zainhalowane przez znajdujące się w pobliżu osoby zdrowe" - przypomniał dyrektor. Zaznaczył również, że źródłem zakażenia mogą stać się też powierzchnie, na których szybko osiadają stosunkowo ciężkie wydzieliny dróg oddechowych, zawierające cząstki wirusa. "Ryzyko zakażenia SARS-CoV-2 w powyższych obiektach jest więc związane przede wszystkim z jednoczasowym odwiedzaniem ich i przebywaniem w nich znacznej liczby użytkowników, wśród których mogą znajdować się osoby zainfekowane, lecz niewykazujące objawów klinicznych choroby" - wyjaśnił w piśmie. Podkreślił też, że dlatego istotne jest ograniczenie liczby osób przebywających w obiekcie, przestrzeganie zasady dystansu społecznego oraz ścisłe stosowanie zasad higieny, w tym mycie rąk wodą i mydłem.