"Od początku pandemii koronawirusa pojawiły się dwie podstawowe tezy na temat jego pochodzenia. Pierwsza mówi, że został on przeniesiony z nietoperzy na ludzi, druga, że został sztucznie wyprodukowany i uwolniony w laboratorium w Wuhanie. Niedawne badanie przeprowadzone przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) wykazało, że bardziej prawdopodobne jest, że przyczyną pandemii koronowej były nietoperze. Teraz badania Wiesendangera prowadzi do dokładnie odwrotnego wniosku" - pisze w czwartek dziennik "Bild". "Koronawirus pochodzi z laboratorium w Wuhanie" - mówi "Bildowi" prof. Wiesendanger. Naukowiec twierdzi, że nietoperze nie były oferowane na targu rybnym w centrum Wuhanu, który często określa się mianem epicentrum pandemii. Za to "Instytut wirusologiczny w mieście Wuhan posiada jedną z największych na świecie kolekcji patogenów nietoperzy, które pochodzą z odległych jaskiń w południowych prowincjach Chin. Jest niezwykle mało prawdopodobne, aby nietoperze przedostały się w sposób naturalny do Wuhanu z odległości prawie 2000 km, a następnie wywołały ogólnoświatową pandemię w bezpośrednim sąsiedztwie tego instytutu wirusologicznego" - argumentuje. I dodaje, że jako pierwszy został zarażony młody naukowiec z instytutu wirusologicznego w Wuhanie. Przytacza 60 dowodów W sumie prof. Wiesendanger przytacza w badaniu 60 dowodów na poparcie swojej teorii. "W badaniu zawarłem tylko poważne dowody, które można ocenić według kryteriów naukowych. Zebrałem około 600 odniesień" - mówi dziennikowi "Bild". Profesor Wiesendanger dochodzi do wniosku: "Zarówno liczba, jak i jakość dowodów przemawiają za awarią laboratoryjną w instytucie wirusologicznym w Wuhanie jako przyczyną obecnej pandemii". Prof. Wiesendanger spodziewa się, że dalsze badania dotyczące pochodzenia SARS-CoV-2 zostaną opublikowane w najbliższych tygodniach i miesiącach. Badanie, które potwierdza jego tezę, pochodzi od dr. Stephena Quay'a z USA, który stwierdził, że prawdopodobieństwo, że koronawirus pochodzi z laboratorium, wynosi 99,8 proc.