Do czekającego Niemcy wzrostu zakażeń przyczyni się rozprzestrzenianie się prawdopodobnie bardziej śmiercionośnego i ok. 35 proc. bardziej zaraźliwego wariantu B.1.1.7 oraz rozluźnienie związanych z epidemią restrykcji i częstsze kontakty społeczne - wyjaśnia w opublikowanym na stronie "Der Spiegel" artykule profesor farmacji, który kierował również pracami nad oprogramowaniem prognozującym rozwój pandemii. Obecnie w Niemczech tygodniowo diagnozuje się 63,8 infekcji koronawirusem w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców. Zdaniem Thorstena Lehra ten już rosnący wskaźnik w pierwszej połowie kwietnia może osiągnąć wartość bliską 200, czyli zbliżoną do tej z końca grudnia, gdy Niemcy znajdowały się w szczytowym punkcie drugiej fali pandemii. Według najnowszych danych Instytutu im. Roberta Kocha (RKI) pochodzący z Wielkiej Brytanii wariant odkryto już w 30 proc. próbek - przypomina "Der Spiegel". Profesor Lehr przestrzega, że nawet częściowe zniesienie obowiązujących ograniczeń, co być może nastąpi po 7 marca, może przyczynić się do wzrostu zachorowań. W swoich analizach założył, że po 7 marca będzie o ok. 20 proc. więcej kontaktów społecznych. Bez znoszenia ograniczeń, tygodniowa zapadalność na 100 tys. mieszkańców i tak wzrosłaby na początku kwietnia do 100 - przewiduje ekspert. Naukowiec zaznacza, że efekty szczepień przeciwko COVID-19 będą widoczne dopiero po zaszczepieniu 30 proc. populacji, co przy optymistycznych założeniach może nastąpić w czerwcu. Rozlicz pit online już teraz lub pobierz darmowy program