Niemieckie dzienniki ostro komentują przyjętą na Węgrzech ustawę o stanie zagrożenia, która nadała szerokie uprawnienia premierowi Viktorowi Orbanowi. "Epidemia koronawirusa to nie jest czas rozkwitu demokracji. Wszędzie ogranicza się prawa obywatelskie poprzez wprowadzanie ograniczeń w poruszaniu się, kontaktach, a nawet zarządzeń dla zakładów wytwarzających produkty medyczne. Ważne jest, by wszystkie te działania były ograniczone w czasie i poddane kontroli parlamentarnej. Ale na Węgrzech tak nie jest" - pisze autor komentarza Christoph B. Schiltz. Jak dodaje, premier Viktor Orban zapewnił sobie w czasie epidemii daleko idące i nieograniczone czasowo uprawnienia. "Może rządzić bez reprezentacji narodu poprzez wydawanie dekretów. To nie ma precedensu w zachodnich demokracjach" - podkreśla. "Wehikuł do władzy dla półautokratów" Według Schiltza, milczenie krajów UE w tej sprawie jest "zdumiewające", a jeszcze bardziej zadziwia powściągliwość Komisji Europejskiej, która stoi na straży traktatów unijnych i musi bronić zasad podstawowych. "Kryzys związany z koronawirusem nie może stać się wehikułem do władzy dla półautokratów, jak Viktor Orban" - ocenia komentator "Die Welt". Jego zdaniem, po epidemii KE powinna przedstawić wreszcie strategię postępowania wobec krajów takich jak Węgry, bo wszystkie dostępne do tej pory "środki dyscyplinujące" są nieskuteczne. Zdaniem Schiltza, dziwne jest też to, że Orban ciągle wskazuje na pomoc z Chin w walce z epidemią, stawia za wzór azjatyckie społeczeństwa, a UE przedstawia jako słabeusza. "Tragiczne w tym wszystkim jest to, że 'nieliberalna demokracja' Orbana i węgierskie państwo dobrobytu bez UE by nie przeżyły. Ani Rosja, a już na pewno nie Chiny nie są dla Węgier żadną polityczną ani ekonomiczną alternatywą. UE jest podstawą władzy Orbana, a szefowa KE Ursula von der Leyen powinna wreszcie dać mu to odczuć" - pisze komentator "Die Welt". Wszelka krytyka zostanie stłumiona Dziennik "Sueddeutsche Zeitung" ocenia, że na Węgrzech do zagrożenia związanego z wirusem doszło "poważne zagrożenie dla demokracji". "W środku Unii Europejskiej Viktor Orban demonstruje, jak szybo demokracja może zostać przekształcona w autokrację" - pisze dziennik. Dodaje, że nie jest to specjalnie zaskakujące, bo od powrotu do władzy w 2010 roku Orban rozmontowywał węgierskie państwo prawa, pozostawiając "jedynie fasady demokracji". "Teraz nawet te fasady zostały zastawione rusztowaniem i zakryte grubą plandeką" - ocenia "SZ". "Także strach jest powodem tego, że Orban wykorzystuje kryzys jako szansę na zwiększenie swojej władzy. Wybory komunalne jesienią, w których opozycja wygrała między innymi w Budapeszcie, pokazały, że nie jest niepokonany mimo wszelkich zabezpieczeń. Poza tym zdaje sobie sprawę, że kryzys związany z epidemią koronawirusa wkrótce obnaży niebezpieczne zaniedbania jego polityki. Węgierski system ochrony zdrowia jest bowiem tak podupadły, że nie może sprostać sile wirusa. Krytyka tej sytuacji może teraz zostać stłumiona dzięki nowej ustawie, która w bardzo niejasnej formie grozi karą do pięciu lat więzienia za rozpowszechnianie fałszywych informacji" - zauważa gazeta. UE musi postawić granice działaniom Budapesztu i Warszawy Jak dodaje, w napiętych czasach mało kto w UE może przywołać Orbana do porządku. Jednocześnie ostro krytykuje on kryzysowe zarządzanie UE, która - jak przekonuje - nie pomaga Węgrom w przeciwieństwie do Chin. "W środku burzy Viktor Orban dał tym samym sygnał, jak bardzo zagrożony będzie cały projekt UE, gdy burza już ucichnie" - konkluduje "Sueddeutsche Zeitung". W rozmowie z tygodnikiem "Der Spiegel" Orbana ostro skrytykował sekretarz generalny niemieckiej SPD Lars Klingbeil. "Nasze europejskie wartości jak wolność, demokracja i praworządność są po prostu ignorowane" - powiedział. Skrytykował w tym kontekście także polski rząd. Jak mówił, w Polsce "utrzymywany jest termin wyborów za kilka tygodni, choć już od dawna nie jest możliwa demokratyczna kampania wyborcza". "Pod osłoną nocy przyjmuje się teraz zmiany w polskim prawie wyborczym" - dodał Klingbeil. Jak podkreślił, walka z koronawirusem jest wyzwaniem dla każdego w Europie. "Ale nie może być pretekstem do demontażu demokracji. Niestety w niektórych krajach, rządzonych przez konserwatywnych, to dokładnie ma miejsce" - ocenił polityk SPD. "Unia Europejska musi wreszcie postawić granice dążeniom Warszawy i Budapesztu" - ocenił. Redakcja Polska Deutsche Welle