Od 11 października szybkie testy na COVID-19 będą w Niemczech płatne. Mimo to nadal nie jest jasne, ile będzie trzeba za nie zapłacić. Resort zdrowia Nadrenii Północnej Westfalii nie planuje podawania żadnych specyfikacji cenowych - podał dziennik "Westfälische Rundschau". Rzeczniczka ministerstwa zdrowia kraju związkowego powiedziała jedynie agencji dpa, że punkty testowania są zobowiązane do prezentowania cen w sposób widoczny takiej usługi klientom.BioNTech o szczepionce na COVID-19: W przyszłym roku konieczna nowa formułaPakiet propozycji w tej sprawie był dyskutowany przez kanclerz Angelę Merkel i przywódców 16 krajów związkowych. Sama decyzja była zaś podjęta w sierpniu. Wniosek zawierał m.in. argument, że w czasie gdy szczepienia są dostępne dla każdego obywatela, nie mają uzasadnienia wydatki rządu federalnego na akcję nieodpłatnego testowania. Politycy uzasadniali także, że decyzja taka zachęci ludność do udziału w szczepieniach. Płatne testy mają zachęcać do szczepień Wyjątki mają dotyczyć wyłącznie tych osób, które nie mogą być dopuszczone do szczepienia przeciw COVID-19 oraz takich, dla których nie istnieją ogólne zalecenia dotyczące przyjmowania preparatów wytwarzających odporność przeciw koronawirusowi takich jak dzieci poniżej 12. roku życia. Nie będą za nie płacić także osoby, które kończą kwarantannę.Nie wiadomo, ile będą kosztować testy po wprowadzeniu pełnej odpłatności. Kasy chorych wyceniały w rozliczeniach szybki test antygenowy na 11 euro, a testy PCR na 43 euro.Zanim badania stały się bezpłatne za szybkie testy antygenowe trzeba było w Niemczech płacić od 15 do 25 euro, a w punktach testowania nawet 50 euro. Dziennik "Berliner Morgenpost" podał, że w Techniker Krankenkasse, jednej z największych kas chorych w Niemczech, test PCR kosztuje co najmniej 35 euro, na lotnisku płaci się co najmniej 69 euro, a wykonany nocą w punkcie testowania może być wyceniony nawet na 100 euro. Z kolei jeśli wynik potrzebny jest bardzo szybko, to analiza może wiązać się z wydatkiem rzędu 250 euro.Skutki uboczne szczepień przeciw COVID-19. EMA: Ryzyko groźnego krzepnięcia krwi po Johnson & JohnsonNiemiecki rząd wprowadził w marcu darmowe testy dla każdego, aby przyspieszyć powrót społeczeństwa do normalnego funkcjonowania po lockdownie.Przeciwnicy powszechnych darmowych szczepień argumentowali, że przestają one mieć sens, gdy ponad połowa społeczeństwa jest zaszczepiona. Według dziennika "Die Welt" 68,2 procent ludności kraju zostało zaszczepione co najmniej jedną dawką. W Bremie co najmniej jedną dawką zaszczepiono jak dotąd prawie 80 proc. ludzi, z kolei Saksonia, która ma najsłabszy wynik w kraju, zaszczepiła jak dotąd poniżej 60 proc. obywateli. Od 15 września w Niemczech obowiązują nowe zasady walki z pandemią. Zgodnie z nimi w czasie pandemii osoby zatrudnione w przedszkolach, szkołach i domach opieki mogą być proszone przez pracodawce o informację, czy poddały się szczepieniu przeciw koronawirusowi. Według Deutsche Welle nowa polityka nosi nazwę 2G - od niemieckich słów geimpft i genesen, które oznaczają zaszczepionych i ozdrowieńców. Coraz częściej mówi się o tym, że ważny test na koronawirusa nie zawsze jest wystarczającym uzasadnieniem do wpuszczania niezaszczepionych do niektórych instytucji i obiektów. Badenia-Wirtembergia zaproponowała, by wprowadzać ograniczenia dla niezaszczepionych, gdy liczba pacjentów z COVID-19 w szpitalach w regionie przekroczy próg bezpieczeństwa.