Decyzją rządu federalnego RFN i władz landów od Wielkiego Czwartku do poniedziałku wielkanocnego w kraju będzie obowiązywał ścisły lockdown. Aby zwalczyć trzecią falę pandemii koronawirusa, życie publiczne, gospodarcze i prywatne w Niemczech ma zostać zamknięte w okresie świąt wielkanocnych. Jedynie w Wielką Sobotę otwarty będzie handel detaliczny. W miarę możliwości nie należy odprawiać nabożeństw wielkanocnych z bezpośrednim udziałem wiernych, a spotkania religijne powinny odbywać się jedynie wirtualnie. Rządy federalne i krajów związkowych chcą zwrócić się do wspólnot religijnych z odpowiednim wnioskiem. "Wykładniczy wzrost" - Na pewno środki bezpieczeństwa wprowadzone na Wielkanoc będą miały pozytywny efekt, ale jak silny - bardzo trudno oszacować - powiedział epidemiolog berlińskiego Instytutu im. Roberta Kocha (RKI) Dirk Brockmann. Zauważył, że w Niemczech obserwowany jest obecnie "wykładniczy wzrost liczby zakażeń koronawirusem". - Co dwa tygodnie, może nawet nieco szybciej, liczba zakażeń się podwaja - powiedział. - Wszystko, co redukuje kontakt społeczny, przynosi jakieś efekty. Istotne jest, aby w firmach wdrażano systematycznie skuteczne strategie testowania na obecność koronawirusa - dodał epidemiolog. Poważne konsekwencje dla gospodarki Ścisły lockdown, który w Niemczech będzie obowiązywał w Wielkanoc ma mieć, zdaniem Instytutu Makroekonomii oraz Badań Ekonomicznych (IMK) fundacji Hansa-Bocklera, poważne konsekwencje dla gospodarki. Według instytucji ścisłe ograniczenia powinny trwać dłużej, aby znacznie zmniejszyć wysoką liczbę zakażeń koronawirusem, bo to ona spowalnia ekonomię. "Berliner Zeitung" przekazał, że według Sebastiana Dulliena z IMK ludzie będą robili masowo zakupy tuż przed jak i po Wielkanocy, jednak strategia rozluźniania a następnie ponownego zamrażania gospodarki przynosi "więcej szkody niż pożytku. - Najlepszym rozwiązaniem dla gospodarki byłoby wprowadzenie dłuższych i nieco surowszych obostrzeń epidemicznych; po nich rozluźnienie byłoby trwalsze, ponieważ oczekuje się, że kampania szczepień zacznie przynosić znaczące efekty w drugim kwartale - powiedział. Jak dodał, gospodarkę hamuje utrzymujący się od dłuższego czasu na wysokim poziomie odsetek zakażeń koronawirusem a nie obostrzenia same w sobie.