W związku ze zwiększoną liczbą infekcji koronawirusem Nadrenia Północna-Westfalia jako pierwszy kraj związkowy wdrożyła mechanizm awaryjny. Jak poinformował landowy minister zdrowia Karl-Josef Laumann, powodem są liczne zachorowania wśród pracowników ubojni w powiecie Coesfeld. Zdaniem chadeka zakwaterowanie wschodnioeuropejskich pracowników jest w czasach pandemii poważnym problemem. Wśród personelu rzeźni w Coesfeld stwierdzono 151 zakażeń. To według Laumanna doprowadziło do 61 nowych infekcji na 100 tys. mieszkańców powiatu w ciągu siedmiu dni. Uzgodniony przez premierów landów i kanclerz Angelę Merkel mechanizm awaryjny w przypadku odnotowania 50 nowych infekcji przewiduje nałożenie ograniczeń w danym regionie. Rozluźnienie obostrzeń przesunięte na później Jak zapowiedział Laumann, uchwalone dla całych Niemiec znoszenie ograniczeń od 11 maja nie obejmie powiatu Coesfeld i nastąpi najwcześniej 18 maja. Chodzi tu m.in. o otwieranie restauracji, części hoteli, siłowni i szkół muzycznych. Jedynie uczniowie i dzieci przedszkolne skorzystają z planowanego w całym kraju znoszenia obostrzeń. Minister zdrowia oświadczył także, że dotknięta koronawirusem rzeźnia zostanie całkowicie zamknięta. Wszyscy pracownicy (1200 osób) poddani zostaną testom. Po uzyskaniu wyników badań możliwe będzie podjęcie nowych decyzji w kwestii okresu obowiązywania ograniczeń. Minister zdrowia zarządził także, by pracownicy wszystkich rzeźni w Nadrenii Północnej-Westfalii poddani zostali testom. W jego ocenie chodzi tu o 17-20 tys. osób. Do 33 infekcji doszło także w siostrzanej spółce zakładu w Coesfeld - w zakładzie przetwórstwa mięsnego w Oer-Erkenschwick koło Recklinghausen. Za możliwy powód zakażeń minister zdrowia wymienił zakwaterowanie pracowników rzeźni, pochodzących głównie z Rumunii i Bułgarii. Niejednokrotnie kwatery te nie spełniają standardów higieny, a w niewielkich mieszkaniach ulokowanych jest zbyt wiele osób. Producent mięsa Clemens Toennies skrytykował w gazecie "Westfalen-Blatt", że z powodu kontroli pomieszczeń dla pracowników rzeźni i testów "rzucono podejrzenie na całą branżę". Testy w innych landach Za przykładem Nadrenii Północnej-Westfalii idą inne niemieckie landy. Także Szlezwik-Holsztyn odnotował przypadki koronawirusa w ubojniach i testuje pracowników wszystkich dużych zakładów mięsnych. Jak zapowiedziało landowe ministerstwo zdrowia, jeśli pracownicy korzystają z mieszkań firmowych lub z prywatnych kwater zbiorowych, a mieszkają tam też inne osoby niezatrudnione w rzeźni, również one muszą być zbadane. W jednej z rzeźni w miejscowości Bad Bramstedt 109 pracowników miało pozytywny wynik testu na koronawirusa. Dolonosaksońskie ministerstwo rolnictwa w Hanowerze poinformowało, że aktualnie rozważane jest przeprowadzenie badań wszystkich pracowników ubojni w Dolnej Saksonii, w tym także pracowników kontraktowych. Dalsze procedury miałyby zostać skoordynowane z ministerstwem zdrowia. Według zapewnień mnisterstwa rolnictwa w chwili obecnej nie ma "żadnych dowodów na obecność koronawirusa w rzeźniach lub innych przedsiębiorstwach spożywczych, które mają wpływ na zaopatrzenie lub łańcuchy dostaw w tym kraju związkowym. Jak informują rozgłośnie NDR i WDR, z powodu infekcji koronawirusa w licznych zakładach mięsnych w Niemczech federalny minister pracy Hubertus Heil zażądał ścisłych kontroli we wszystkich krajach związkowych. (ARD/jar) Redakcja Polska Deutsche Welle