Od 15 stycznia w Berlinie zaczyna obowiązywać zasada tzw. 2G Plus, czyli wstęp do restauracji, teatru i innych miejsc publicznych dla zaszczepionych przeciw COVID-19 i ozdrowieńców, wykazujących się dodatkowo aktualnym negatywnym testem. Osoby, które przyjęły już dawkę przypominającą, nie muszą przedstawiać aktualnego wyniku testu. Nowe obostrzenia w Berlinie. "Ta decyzja została podjęta zbyt szybko" Jednak aplikacje na telefony komórkowe, takie jak CovPass, Corona-Warn-App i CovPassCheck, z których korzystają miliony osób w Niemczech, nie potrafią w czasie kontroli odróżnić osób w pełni zaszczepionych od tych, które przyjęły dawkę przypominającą. Wszystkie trzy aplikacje zostały przygotowane przez Instytut im. Roberta Kocha (RKI), za który odpowiada federalne ministerstwo zdrowia. - Decyzja o wprowadzeniu zasady 2G Plus została podjęta zdecydowanie zbyt szybko - przyznał pracownik resortu. Również RKI podkreślił, że ma świadomość, że aplikacje są przestarzałe, i zapewnił, że zostaną zmodyfikowane "tak szybko, jak to możliwe". Berlin. Chaos z powodu przestarzałych aplikacji covidowych Od soboty sytuacja skomplikuje się dodatkowo w przypadku osób zaszczepionych jednodawkowym preparatem firmy Johnson & Johnson, które uzyskały status ozdrowieńca po przechorowaniu COVID-19, a w niektórych krajach związkowych w przypadku każdego, kto został dwukrotnie zaszczepiony, a następnie przechorował COVID-19. "Osoby, które wyzdrowiały po podaniu dawki przypominającej, oraz osoby zaszczepione preparatem Johnson & Johnson najprawdopodobniej będą musiały ponownie udać się do apteki, aby uzyskać nowy certyfikat z nowym wydanym kodem. Automatyczna korekta certyfikatu nie jest obecnie możliwa" - podkreśla "Berliner Zeitung". Według aponet.de, oficjalnego portalu niemieckich farmaceutów, apteki w całym kraju już przygotowują się na to, że zapotrzebowanie na nowe świadectwa szczepień ponownie wzrośnie.