Jak potwierdza rzecznik prasowy szpitala w Hamburgu, "czasami nawet dwie trzecie pacjentów na oddziałach intensywnej terapii jest niezaszczepionych, mimo że ich udział w populacji Hamburga wynosi poniżej 9 procent". Rzecznik potwierdził, że pacjenci często przy przyjmowaniu na oddział twierdzili, że zostali zaszczepieni przeciw COVID-19, co później przy dokładniejszej weryfikacji okazywało się nieprawdą. - To może być niebezpieczne. Ważne, aby lekarze prowadzący leczenie znali dokładny stan szczepień pacjenta, żeby zapewnić mu najlepszą możliwą opiekę - dodaje rzecznik. Na podobne zjawisko wskazywał już w listopadzie Stefan Kluge, szef oddziału intensywnej terapii w Szpitalu Uniwersyteckim Hamburg-Eppendorf (UKE), wskazując, że "90 procent naszych pacjentów OIOM nie jest zaszczepionych, mimo że występują u nich prawie wszystkie czynniki wysokiego ryzyka, takie jak starszy wiek, nadwaga, wysokie ciśnienie krwi czy cukrzyca". COVID-19 w Niemczech. Najgorzej w Bremie Berliński Instytut im. Roberta Kocha (RKI) podał, że liczba zakażeń COVID-19 w ciągu siedmiu dni na 100 tys. mieszkańców wynosiła w środę 407,5. W ujęciu regionalnym współczynniki zachorowalności są bardzo zróżnicowane. Kraj związkowy Brema nadal odnotowuje najwyższą wartość na poziomie 1296,8. Berlin plasuje się na drugim miejscu (856,4). Zachorowalność powyżej 500 odnotowują jeszcze Szlezwik-Holsztyn (633,0) i Hamburg (568,9), w pozostałych krajach związkowych wskaźnik ten mieści się poniżej 500. Najniższa wartość zachorowań w ciągu siedmiu dni na sto tysięcy mieszkańców jest obecnie w Saksonii (239,5) - kraju związkowym, który jeszcze niedawno przodował w tej statystyce. Podejrzewa się, że te różnice są związane z jednej strony z wcześniejszym rozprzestrzenianiem się wariantu Omikron na północy kraju, a z drugiej strony z większym ryzykiem zakażenia w dużych miastach.