Badacz ekstremizmu Andreas Zick spodziewa się nowych demonstracji koronasceptyków i negacjonistów pandemii, tzw. querdenkerów. Powodem ich protestów mogą być nowe ograniczenia związane z walką z pandemią koronawirusa i ostre zarządzenia w sprawie oszczędzania energii - powiedział agencji EPD szef Instytutu Badań Interdyscyplinarnych nad Konfliktami i Przemocą na Uniwersytecie w Bielefeld. - To środowisko nie zniknęło, ale organizuje się na nowo - wyjaśnił. Tymczasem według federalnej minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser z SPD, policja jest przygotowana na nowe protesty. Ostrzeżenie przed protestami Profesor Zick zauważył, że niektóre z dawnych wyobrażeń o przeciwnikach tego środowiska wciąż w nim funkcjonują, ale powoli są zastępowane nowymi. - Merkel, Lauterbach i Drosten (popularny epidemiolog - przyp. red.) nie budzą już oczekiwanych emocji. Zastąpiły ich nowe postacie, takie jak np. minister gospodarki Robert Habeck z partii Zielonych i inni politycy, pełniący obecnie rolę przeciwników. Potencjalnymi celami ataków są dziś przedstawiciele "elit" działający w skali lokalnej lub ogólnokrajowej - wyjaśnił ekspert. - Pod szeroko pojętym parasolem tego ruchu skupiły się nowe, ekstremistyczne ugrupowania, które mogą prowadzić skoordynowane działania. Nowe grupy o profilu nacjonalistycznym postrzegają siebie jako ofiary tych elit, ale na co dzień skupiają się na zwiększeniu swojego wpływu na całe społeczeństwo - ostrzegł Andreas Zick. Minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser także ostrzegła przed nowymi protestami z ich strony. "Wrogowie demokracji tylko czekają na możliwość wykorzystania zjawisk kryzysowych do swoich celów, by szerzyć wizje o zbliżającej się zagładzie, podsycać strach i niepewność w społeczeństwie - powiedziała w wywiadzie dla "Welt am Sonntag". Zdaniem minister środowisko koronasceptyków i querdenkerów w tej chwili poszukuje nowych tematów o potencjale mobilizacyjnym. Jednocześnie podkreśliła, że "policja na szczeblu federalnym i landowym jest przygotowana na możliwe nowe akcje protestacyjne". "Niemiecka zima wściekłości" Szef brandenburskiego Urzędu Ochrony Konstytucji Joerg Mueller ostrzegł na łamach "Welt am Sonntag", że ekstremiści marzą o, jak to ujął, "niemieckiej zimie wściekłości". "Liczą na to, że kryzys energetyczny i ogólny wzrost cen tak mocno uderzy w ludzi, że uda im się podchwycić i skanalizować ich nastroje i wykorzystać je do szerzenia swojej, antypaństwowej propagandy i aspiracji o tym samym charakterze" - wyjaśnił. Także według ministra spraw wewnętrznych Nadrenii Północnej-Westfalii Herberta Reula z CDU w mediach społecznościowych, takich jak komunikator Telegram, zamieszcza się obecnie więcej treści poświęconych inflacji, niedoborom energii oraz wojnie w Ukrainie. Mimo wysuwanych przez niego ostrzeżeń profesor Zick nie uważa, że tzw. brutalizacja społeczeństwa jest w Niemczech zjawiskiem powszechnym. Jego zdaniem mamy do czynienia z działaniami "wpływowych mniejszości wywierających nacisk na inne grupy społeczne i propagujące przemoc oraz agresję". Jak powiedział, "w Niemczech w dalszym ciągu nie pojawiło się zagrożenie, że w podgrzanej atmosferze w społeczeństwie, problemów i konfliktów nie uda się rozwiązać i że mogą się wymknąć spod kontroli". Mimo to, jak ostrzegł ten badacz ekstremizmu, "musimy myśleć bardziej prewencyjnie oraz szybko wykrywać i poważnie traktować pojawiające się konflikty społeczne, które mogą przerodzić się w radykalizację". EPD/jak/Redakcja Polska Deutsche Welle