W Bawarii ujawniono w środę, 12 sierpnia, że 44 tys. powracających z zagranicy osób nie otrzymało jeszcze wyników testów, w 900 przypadkach pozytywnych. Minister zdrowia Niemiec starał się tłumaczyć bawarskie władze z ich opieszałego działania, wskazując na nadzwyczajność sytuacji. Ocenił też, że zmniejszający się w skali całych Niemiec wiek osób z wykrywanym nosicielstwem świadczy o tym, iż obecnie koronawirusem zakażają się przede wszystkim aktywni społecznie ludzie młodzi. "Premier krajowy Bawarii Markus Soeder sam przecież powiedział, że opóźnienia te są bardzo denerwujące. Tak bez wątpienia jest. Jednocześnie jest również tak, że w nadzwyczajnych czasach popełnia się także błędy" - powiedział Spahn, występując w programie informacyjnym "Morgenmagazin" niemieckiej telewizji publicznej ZDF. "Decydujące jest to, by nie były one ukrywane i by je potem szybko naprawiano. I właśnie to bawarski rząd krajowy robi" - dodał. O opóźnieniach poinformowała w środę po południu bawarska krajowa minister zdrowia Melanie Huml. Zapewniła jednocześnie, że wszyscy z 900 zainfekowanych osób otrzymają do popołudnia w czwartek wyniki swoich testów. Według prezesa Bawarskiego Krajowego Urzędu Zdrowia i Kontroli Żywności Andreasa Zapfa przyczyną opóźnień były przede wszystkim problemy z ręcznym przekazywaniem danych oraz nieoczekiwanie wysokie zainteresowanie podróżnych testami. Spahn wyraził opinię, że zaobserwowany spadek przeciętnego wieku osób, u których wykrywa się koronawirusa, nie zmniejsza w żaden sposób powagi sytuacji. "W ubiegłym tygodniu wynosił on 34 lata, czyli był najniższy od czasu wybuchu pandemii". Minister twierdzi, iż "oznacza to tylko, że chwilowo mamy do czynienia z licznymi infekcjami przede wszystkim wśród ludzi młodych".