Dziennik "Rzeczpospolita" opisał przypadki kilku takich osób, głownie ze środowisk prawicowych. Jednym z nich jest dziennikarz internetowej telewizji wRealu24 Piotr Szlachtowicz, który ostatnio wrócił na antenę po przerwie spowodowanej chorobą. Jak wyjaśnił, nie było go na wizji z powodu hospitalizacji, bo lekarze stwierdzili u niego COVID-19. "Nie ma pandemii" Dziennikarze przypominają, że Szlachtowicz, który jest autorem książki "Pandemia cenzury", jeszcze niedawno twierdził, że pandemia nie istnieje. - Dwa tygodnie mi zajęło, starej dziennikarskiej roboty, żeby stwierdzić, że nie ma pandemii. Nigdy jej nie było - przekonywał Szlachtowicz na spotkaniu z czytelnikami w Ostrołęce. W wywiadzie dla Mediów Narodowych stwierdził natomiast, że "nie mamy do czynienia z pandemią koronawirusa, tylko z pandemią nadmiarowych zgonów w wyniku błędów naszego rządu". Mimo przechorowania COVID-19 i pobytu w szpitalu dziennikarz nie zmienił swoich poglądów i zasugerował, że lekarze z automatu przypisali mu covid. - Przez te pół roku ciężkiej harówy organizm się osłabił i zapadłem na zapalenie płuc - powiedział na antenie wRealu24. "Przedsięwzięcie zakrojone na skalę globalną" Inny przykład, jak informuje "Rzeczpospolita", to Stanisław Michalkiewicz, autor książek "Protokoły mędrców Kovida" i "Zaraza plus". Wątpiący w pandemię publicysta trafił w święta do szpitala z powodu zakażenia koronawirusem. Mimo tego wciąż nie zmienił swojego zdania o pandemii, która jak przekonywał w swoich publikacjach, "będzie trwała tak długo, jak to będzie potrzebne", bo pomaga "w realizacji celów, które bez niej nie mogą zostać zrealizowane". "Znajduję plus dodatni w tym, że oto osobiście wziąłem udział w przedsięwzięciu zakrojonym na skalę globalną" - napisał na swojej stronie internetowej po wyjściu ze szpitala. Skruszony antyszczepionkowiec? "Innym hospitalizowanym krytykiem obostrzeń jest popularny w Zakopanem Gerard Wolski. Gdy w grudniu trafił do szpitala w ciężkim stanie, media przedstawiały go jako skruszonego antyszczepionkowca" - pisze "Rzeczpospolita". Gazeta podkreśla, że mężczyzna po wyjściu ze szpitala zorganizował konferencję, na której powiedział, że "większość informacji w mediach to były fake newsy". Dodał, że nie zamierza się zaszczepić, bo "te preparaty są groźne", a w szpitalu na oddziale covidowym wylądował, "ale z powodu obustronnego zapalenia płuc". We wrześniu ubiegłego roku głośno było o sprawie znanego izraelskiego antyszczepionkowca, który zmarł na COVID-19.Mężczyzna, który był przeciwnikiem szczepień przeciw COVID-19, zachęcał także do bojkotu koronawirusowych obostrzeń oraz walki z nimi. "Nie ma żadnej epidemii, szczepienia są niepotrzebne i niebezpieczne - mówił w wypowiedzi cytowanej przez gazetę "The Post".