Podczas gdy świat wciąż zmaga się z pandemią COVID-19, w Nowej Zelandii zespół Six60 zakończył swoją trasę koncertową wydarzeniem na 50 tysięcy osób - pisze portal dailymail.co.uk. Koncert był reklamowany przez organizatorów jako "największy na świecie od początku pandemii". Odbył się na stadionie Eden Park - największym tego rodzaju obiekcie w Auckland. Uczestnicy nie musieli zachowywać dystansu społecznego ani nosić maseczek. To było "surrealistyczne przeżycie" Jak opisywała jedna z uczestniczek, Lucy Clumpas, bycie wśród tak wielu ludzi było dla niej "surrealistycznym przeżyciem", po tym, jak spędziła zeszły rok, przeżywając lockdown w Wielkiej Brytanii.- To bardzo ważne dla ludzi, by móc spotykać się razem i śpiewać te same piosenki - powiedziała. - To sprawia, że czujemy się częścią czegoś. Wokalista zespołu Matiu Walters podkreślał w wywiadzie przed występem, że rozpaczliwie chce, aby jego przyjaciele muzycy z całego świata mogli znowu grać koncerty. - Wiemy, jak to jest być zamkniętym. To było do niczego. I nie wiedzieliśmy, czy będziemy mogli znowu grać - powiedział. - Mamy szczęście tutaj, w Nowej Zelandii. Zespół na swoim oficjalnym profilu na Instagramie napisał: "Następnym razem, kiedy powiedzą ci, że to niemożliwe, pokaż im to. Dziękujemy Auckland!" Zwycięstwo Nowej Zelandii z COVID-19 W Nowej Zelandii okrzyknięto zwycięstwo nad koronawirusem i praktycznie całkowite wyeliminowanie COVID-19. Kraj ten od początku uznawany był za jeden z najlepiej radzących sobie państw na świecie. Od początku pandemii odnotowano tam zaledwie 2600 przypadków zakażenia COVID-19 i 26 zgonów. Władze decydowały się na szerokie testowanie społeczeństwa i wprowadzanie restrykcyjnych lockdownów w przypadku wykrycia osób zakażonych. Darmowy program - rozlicz PIT 2020