Od 24 października obowiązuje zakaz stacjonarnej działalności lokali gastronomicznych. Restauracje mogą serwować tylko dania na wynos lub dowozić je do klientów. Jednak nie wszystkie lokale podporządkowują się tym przepisom. Goście restauracji w centrum Cieszyna jedzą na miejscu. Nie mu tu zasłaniania żaluzji, czy zakrywania okien. Restauracja z podawaniem dań na miejscu w żaden sposób się nie kryje. Gości zaprasza na swoim oficjalnym profilu w mediach społecznościowych, a na jednej z ulic centrum miasta postawiła reklamową tablicę. Modlitwa przy piwie "Podobno w planach jest jakaś kolejna tarcza dla gastronomii. My jednak wychodzimy z założenia, że zamiast czekać na nasz wspaniałomyślny parlament, lepiej jest pomóc sobie samemu" - czytamy na oficjalnym profilu restauracji na Facebooku. Właściciele restauracji przypominają, że Czesi, którzy dostarczają im piwo, też mają problemy, bo u naszych sąsiadów lokale gastronomiczne też są zamknięte. "Postanowiliśmy zatem pomóc nie tylko sobie, ale także naszym partnerom z Czech. Organizujemy więc wspólną modlitwę (na siedząco) przy piwie. Intencją tej modlitwy jest, aby piwo się nie zepsuło" - informują na Facebooku. - Takim restauracjom grożą kary od 10 do 30 tys. zł, dodatkowo właściwy organ może zdecydować o jej zamknięciu - mówi Interii Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Jego zdaniem w tym przypadku próba obejścia prawa jest tak bezczelna, że właściciel powinien liczyć się z górną granicą kary. Bondar przyznaje jednak, że powiatowi inspektorzy sanitarni prowadzą kontrole interwencyjne. - Inspektor nie jest śledczym, by pod osłoną nocy sprawdzać różne miejsca. Interweniuje po uzyskaniu informacji od policji, straży miejskiej czy zgłoszeniu od mieszkańców - tłumaczy. Co grozi klientom? Nie jest jasne, czy prawo łamią także klienci, którzy korzystają z usług restauracji. - Nie chcę jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy prawo łamią także klienci. Z pewnością robią to właściciele. Czy łamany jest tutaj też zakaz zgromadzeń powyżej pięciu osób? Nie znam tego miejsca - mówi Jan Bondar. Rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego przypomina, że to nie jest pierwsza próba obejścia ograniczeń w funkcjonowaniu restauracji. - Były przypadki lokali gastronomicznych, które prowadziły swoją działalność oferując rabaty za testowanie dań - mówi Bondar. - Rozumiem rozgoryczenie przedsiębiorców, ale przypominam, że prawo w tym zakresie jest bezwzględne, a powiatowy inspektor sanitarny wydaje decyzje w trybie decyzji administracyjnej. Rzecznik GIS informuje, że od początku epidemii nałożono już 23 mln kar za łamanie obostrzeń związanych z walką z COVID-19. Jan Bondar przypomina, że inspektorzy sanitarni we współpracy z policjantami między 8 sierpnia a 13 września przeprowadzili 140 tys. kontroli w sprawie przestrzegania obostrzeń. Kontrolowano wówczas m.in. dyskoteki, apteki i domy weselne.