Amerykański koncern farmaceutyczny Pfizer poinformował w poniedziałek (9 listopada), że rozwijany przez niego projekt szczepionki przeciwko SARS-CoV-2 ma ponad 90 proc. skuteczności. Firma ogłosiła, że w 2021 r. może wyprodukować do 1,3 mld dawek substancji. - Planujemy zaszczepić całą populację dorosłych. W tej chwili to 31 mln ludzi. (...) Ten proces przygotowania nie będzie łatwy, jeśli mówimy o tym szczepieniu. Podejrzewam, że skłonność do szczepienia będzie zdecydowanie większa niż do tej pory w przypadku różnych chorób - podkreślił w piątek na antenie Polsat News minister zdrowia Adam Niedzielski. Zaznaczył, że "dostępność szczepionki musi być masowa". - Myślimy o wykorzystaniu punków drive-thru, w których dziś wykonywane są wymazy - dodał. "Nie wpuścimy na rynek niesprawdzonych szczepionek" Niedzielski był pytany przez prowadzącego program Piotra Witwickiego o ruchy antyszczepionkowe i ich reakcje na plany powszechnego szczepienia. - Rozmawialiśmy z premierem z przedstawicielami firmy AstraZeneca. Pytaliśmy o raporty, które mówiły o powikłaniach i efektach ubocznych. Wyjaśniali, że te sprawy zostały i na poziomie komisji w Europie, i w USA szczegółowo zbadane. Efekty uboczne nie zostały przypisane działaniu szczepionki. Będziemy stosowali te szczepionki, które przejdą badania kliniczne i będą miały standardowe dopuszczenie. Niesprawdzonych produktów nie wpuścimy na nasz rynek - podkreślił szef resortu zdrowia. "Mniej testów świadczy o stabilizacji pandemii" Niedzielski był też pytany o mniejszą niż w ubiegłym tygodniu liczbę wykonanych testów. - Nasz system testowania wygląda tak, że testy zlecają lekarze POZ. Jeśli zgłasza się do nich mniej pacjentów, to oni wypisują mniej zleceń. Malejąca liczba jest odzwierciedleniem tego, że następuje pewna stabilizacja rozwoju pandemii - wyjaśnił. Zaznaczył, że "wchodzimy w taki etap rozwoju pandemii, że będziemy musieli bardzo dokładnie przyglądać się liczbie zgonów". - Ta liczba dziennych zachorowań zejdzie na drugi plan. Głównym problemem, z jakim będziemy się borykać, to zagadnienie prowadzenia intensywnej terapii, zaopatrzenia w tlen pacjentów i liczby zgonów. (...) Lekarze zakaźnicy, wirusolodzy mówią o większej zaraźliwości wirusa, ale mniejszej zjadliwości - dodał Niedzielski. Podkreślił też, że Polska nie jest na etapie, by można było mówić o rezygnacji z projektów szpitali tymczasowych.