Szumowski został zapytany w rozmowie, która ukazała się w poniedziałkowym "Dzienniku Gazecie Prawnej", czy widział film nagrany przez kobietę, która z podejrzeniem koronawirusa trafiła do szpitala w Krotoszynie i, jak mówi, czekała 88 godzin na wyniki badań. "Niestety, trochę zawiódł człowiek" - przyznaje Szumowski. "Sytuacja jest dla wszystkich nowa i stresująca. Personel szpitala powinien wykazać się spokojem. Tymczasem mieliśmy chaos i niepokój, których ofiarą padła pacjentka. Do tego nigdy nie powinno dojść" - ocenia. "Wystarczyło przestrzegać procedur wskazanych przez głównego inspektora sanitarnego. NFZ powołał już specjalny zespół monitorujący prawidłowość działań placówek opieki zdrowotnej przy podejrzeniu zarażenia koronawirusem" - dodaje. "Podkreślę, że pacjentka powinna być leczona i powinien być jej zapewniony komfort i bezpieczeństwo. Z naszych ustaleń wynika, że nie było ryzyka, że jest zarażona koronawirusem, więc powinien się nią zaopiekować personel szpitala w Krotoszynie, tak jak każdym chorym z infekcją" - zapewnia Szumowski. Na uwagę, że kobieta twierdzi, iż na wyniki badań czekała bardzo długo, bo są one wykonywane do godz. 15, minister zdrowia wyjaśnia, że odnośnie "czasu, w którym prowadzone jest badanie na obecność koronawirusa, to ten standard to 18 godzin". "Państwowy Zakład Higieny przyjmuje próbki całą dobę, choć badania są uruchamiane w momencie, jak skończy się poprzednie. I pamiętajmy, że w medycynie i diagnostyce przypadek przypadkowi nierówny. Czasem trzeba powtórzyć badanie, czasem trzeba pobrać więcej próbek. Najważniejszy jednak nie jest czas, ale prawidłowa diagnostyka" - podkreśla minister. Stan przygotowania placówek Minister odniósł się także do kwestii przygotowania placówek na przypadki podejrzenia koronawirusa. Jak podkreślił, "każdy dyrektor powinien mieć na stanie placówki pełne zabezpieczenie, pełną ochronę dla swoich pracowników". "Jeżeli nie ma, to znaczy, że źle zarządza jednostką i nie spełnia wymagań na niego nałożonych" - ocenia Szumowski. Na uwagę, że wskazanie winnych nie pomoże jak pojawi się wirus, minister zdrowia odpowiada: "Dlatego uruchomiliśmy rezerwy i przekazaliśmy informację do wszystkich szpitali, które mogą tych rezerw potrzebować". Dopytywany, ile tego jest, zaznacza, że "to informacja zastrzeżona". "Ale zapewniam, że dużo. Wyroby te są na stanie Agencji Rezerw Materiałowych" - dodaje. Dopytywany, kiedy się uruchamia jej zasoby, Szumowski odpowiada, że na wniosek ministra zdrowia. "I właśnie zostały uruchomione. Zebraliśmy dane o zapotrzebowaniu. Na razie nie ma epidemii - ale w razie czego niezbędny sprzęt będzie dostępny na bieżąco" - podkreśla minister zdrowia. "Mam również zapewnienie z resortu obrony narodowej, że w sytuacji wystąpienia choroby wojsko uruchomi swoje zasoby. W piątek rozmawiałem o tym z szefem MON" - dodaje. Egzamin ósmoklasisty zagrożony? Szumowski podkreśla, że jest także po rozmowie z szefem MEN, który spotkał się z kuratorami. "Została im przekazana instrukcja dla uczniów i dyrektorów szkół, jak zachowywać się w sytuacji podejrzenia zachorowania itp." - przyznaje. Pytany, co z egzaminem dla ósmoklasisty, który jest już w kwietniu, Szumowski przyznaje, że rozmawiał również o tym z ministrem edukacji. "Jesteśmy gotowi na różne scenariusze" - zapewnia. Dopytywany, co musiałoby się stać, żeby egzamin się nie odbył, minister odpowiada: "Musielibyśmy mieć gigantyczny rozsiew wirusa, zamknięcie dużej liczby szkół na dłużej niż dwa tygodnie". Ile kosztował już Polskę koronawirus? W rozmowie padło także pytanie, ile pieniędzy Polska już wydała na walkę z koronawirusem. "Nie liczymy ich teraz. Wydajemy tyle, ile potrzeba" - mówi minister. "Mamy rezerwy na poziomie 1,7 mld zł. Pieniędzy nam nie zabraknie" - podkreśla. Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".