Jak mówił Szumowski, wie, że wprowadzone przez rząd reżimy są "drakońskie", ale "to są tygodnie, a nie miesiące czy lata". "Teraz chodzi o to, żeby choćby spłaszczyć tę krzywą (przyrostu nowych przypadków)". Jak przekonywał, to jest najważniejsze. Kiedy nastąpi szczyt zakażeń? "Nie mam pojęcia, mówienie o tym, że wiemy, jest kompletną fikcją. Nikt tego nie wie" - powiedział. Aby to stwierdzić, jak powiedział minister, konieczna jest wiedza o większej liczbie zakażonych. Kilku tysięcy. "Na razie krzywa zachorowań idzie w górę" - powiedział dodał. "Nie liczę na cud, ale nie wykluczam, że wirus zniknie w ciągu kilku tygodni". Choć przyznał, że to mało prawdopodobne. Obecnie jest 1300 pacjentów chorych na koronawirusa w szpitalach zakaźnych i zakaźnych jednoimiennych. Jest tam do dyspozycji 10 tysięcy łóżek. "W tych szpitalach jest 1300 respiratorów" - mówił minister. "Informacja o wolnych łóżkach nie może nas usypiać. To nie jest fakt ani negatywny, ani pozytywny. Kolejne tysiąc respiratorów jest zakupione i w trakcie dostawy. Jesteśmy w trakcie uwalniania szpitali, które jeszcze nie są placówkami zakaźnymi. Ostatni weekend pokazał, że obecne obostrzenia to za mało. Wszystko zależy od tego, czy wdrożymy reżim 'klasztorny'. Nie możemy spotykać się z nikim. Możemy wyjść po bułki raz na jeden dzień, a nie trzy. Wirus potrafi się utrzymać na powierzchni siedem dni" - mówił minister Szumowski. Dopytywany o warunki do przeprowadzenia wyborów, powiedział, że rekomendacje w tym zakresie będzie mógł podać za mniej więcej dwa tygodnie. "Teraz nie ma jeszcze wiedzy, co będzie w maju" - powiedział. Zdaniem ministra Szumowskiego, liczba testów zwiększa się "dosyć gwałtownie". Jak mówił, w ostatnich dniach jest ich około cztery tysiące (dziennie). W tym tygodniu powinno być do pięciu tysięcy. "Potem mogą się pojawić nowe testy. Teraz są genetyczne oraz immunoenzymatyczne. Mają być jeszcze białkowe, podobne do genetycznych" - mówił minister, dodając, że jest rozdysponowanych 100 tysięcy testów.