Na pytanie "Rzeczpospolitej" czy to, że do Polski dotarła właśnie zwiększona dostawa szczepionek firmy Pfizer zmienia harmonogram szczepień Dworczyk odpowiedział: "Przyspiesza go. Chcemy, by te szczepionki były od razu dzielone w Agencji Rezerw Strategicznych i przekazywane do punktów szczepień, tak jak to było do tej pory. I wykorzystywane do szczepienia w ciągu pięciu dni od momentu przylotu do Polski. Jeśli będzie ich więcej, to wzrośnie liczba osób szczepionych, bo, jak wielokrotnie podkreślałem, możliwości szczepienia, które zabezpiecza obecnie działająca sieć punktów w całej Polsce, są o wiele większe, niż do tej pory mieliśmy szczepionek. Tempo szczepień uzależnione jest wyłącznie od dostaw". Dopytywany, czy do rejestracji będą dopuszczane kolejne roczniki Dworczyk przekazał, że "na razie harmonogram ustalony jest do najbliższej soboty". - Dalszy plan rejestracji przedstawimy w najbliższych dniach - powiedział. "Wyjątkowo trudny temat" Dworczyk pytany co z sytuacją osób niepełnosprawnych i ich opiekunów przyznał, że dla niego to "wyjątkowo trudny temat". - Apeli o to, by szczepić poszczególne grupy, w tym osób przewlekle chorych czy osób niepełnosprawnych, jest bardzo wiele. W oparciu o rekomendacje Rady Medycznej wyodrębnione zostały grupy - osoby z takimi chorobami przewlekłymi, które powodują szczególne zagrożenie w przypadku zachorowania na COVID-19. Są to np. pacjenci wentylowani mechanicznie czy chorzy onkologicznie. Ale musimy pamiętać, że również z punktu widzenia osób niepełnosprawnych lub tych z ograniczoną mobilnością bardzo ważne jest, abyśmy nabrali odporności zbiorowej - wskazał. Odnosząc się do tego, że w mediach jest wiele informacji, że są ludzie, którzy dostają szczepienia poza systemem albo dzięki nielegalnym skierowaniom zapowiedział: "Dzielą nas już naprawdę tygodnie od chwili, kiedy wszyscy będą mieli wystawione skierowania". - Polska jest 38-milionowym krajem, w którym w tej chwili funkcjonuje już blisko 7 tys. punktów szczepień. Ze statystyk wynika, że zawsze pojawiają się cwaniacy albo ludzie nieuczciwi, którzy omijają system. Teraz mamy wybór: albo skupić się na ściganiu nieuczciwych, zarówno po stronie lekarzy wystawiających skierowania osobom nieuprawnionym, jak i po stronie pacjentów, którzy chcą z tego skorzystać. Albo skupić się na zaszczepieniu jak największej liczby Polaków, licząc, że lekarze i pacjenci będą przestrzegali przepisów. Wybraliśmy to drugie rozwiązanie, ponieważ w tej chwili najważniejsze jest zaszczepienie jak największej części populacji - zaznaczył. Co z paszportem covidowym? Pytany, czy widzi siebie na miejscu ministra zdrowia podkreślił: Absolutnie nie - w tym resorcie potrzebne są wyjątkowe kompetencje, których ja nie posiadam. Podziwiam Adama Niedzielskiego i każdą osobę, która się decyduje na kierowanie tym ministerstwem. Jest to olbrzymie wyzwanie i masa niewdzięcznej pracy. Z jednej strony podziwiam, a z drugiej strony współczuję każdemu, kto musi się z tym mierzyć. "Rzeczpospolita" zapytała także szefa KPRM o to, jak będzie z paszportem covidowym. - Według mnie dopóki nie ma powszechnego dostępu do szczepionki, w ogóle nie ma takiej dyskusji. To byłoby rzeczywiście bardzo niesprawiedliwe. Dlatego że dzisiaj tylko wybrani cały czas mają dostęp do szczepienia. Natomiast co do samego pomysłu, są w tej sprawie różne opinie i według mojej wiedzy nie ma jeszcze rozstrzygnięcia. Toczy się rozmowa na forum Unii Europejskiej, a my w tej dyskusji uczestniczymy - przekazał. Darmowy program - rozlicz PIT 2020