W Wuhanie, pierwotnym ognisku pandemii koronawirusa, 18 marca po raz pierwszy nie zgłoszono żadnego nowego potwierdzonego przypadku zakażenia. Od tamtej pory państwowa komisja zdrowia poinformowała tylko o jednym nowym przypadku, który potwierdzono w poniedziałek. Chiński portal Caixin podał jednak, powołując się na anonimowe źródło w miejskim zespole kontroli chorób zakaźnych, że w Wuhanie codziennie kilka lub kilkanaście testów na obecność wirusa wciąż daje wynik dodatni. Osoby te nie są jednak wliczane do oficjalnej liczby potwierdzonych zakażeń, ponieważ nie mają objawów choroby. "Nie da się stwierdzić, czy wirus przestał się szerzyć" Takie osoby znajdowane są przez śledzenie kontaktów zakażonych pacjentów lub badania wśród pracowników kwarantanny, nie zaś przez testy prowadzone na szeroką skalę w społecznościach - przekazał Caixin. "Obecnie nie da się stwierdzić, czy wirus przestał się szerzyć" - ocenił rozmówca portalu. Publiczna hongkońska stacja RTHK twierdzi natomiast, powołując się na kilku mieszkańców Wuhanu, że szpitale w mieście odmawiają ludziom możliwości badania na koronawirusa, by nie psuć oficjalnych statystyk. Jeden z cytowanych przez stację wolontariuszy określił to jako "kurację polityczną, a nie medyczną". Inny rozmówca RTHK z Wuhanu powiedział, że jego 70-letnia matka po wypisaniu ze szpitala ponownie zapadła na zapalenie płuc i przechodzi obecnie kwarantannę w hotelu. Żaden szpital nie chce jej przyjąć bez dodatniego wyniku testu, a służby medyczne jedynie kazały mu czekać. "Czuję się bezsilny" - powiedział mężczyzna. Mogą zakażać innych Badania sugerują, że osoby zakażone koronawirusem mogą zakażać innych, nawet jeśli same nie mają objawów. Według jednego z niezweryfikowanych dotąd naukowo badań nawet nawet 44 proc. infekcji może pochodzić od takich osób. W lutym państwowa komisja zdrowia zdecydowała, że osoby z dodatnim wynikiem testu na koronawirusa, ale bez żadnych objawów chorobowych, nie będą zaliczane do "potwierdzonych przypadków". Komisja wymaga natomiast poddawania ich 14-dniowej kwarantannie i uznania ich za "potwierdzone przypadki", jeśli rozwiną się u nich objawy. Liczby osób z dodatnim wynikiem, ale bez objawów, nie są podawane do wiadomości publicznej. Hongkoński dziennik "South China Morning Post" napisał niedawno, powołując się na utajnione chińskie dane rządowe, że do końca lutego wykryto ponad 43 tys. takich przypadków.