W czwartek zanotowano rekord czwartej fali pandemii koronawirusa - potwierdzono 15515 nowych zakażeń i 250 zgonów. Chociaż w województwie świętokrzyskim, w porównaniu z resztą kraju, sytuacja jest względnie dobra (277 zakażeń minionej doby), wkrótce może się pogorszyć. O tym jak wygląda walka z koronawirusem w regionie poinformował w rozmowie z lokalnymi mediami dyrektor szpitala w Busku-Zdroju dr Grzegorz Lasak. - Obecnie mamy 34 pacjentów, a docelowo możemy przyjąć 41 osób. Niestety, przypadki są coraz cięższe - powiedział dyrektor szpitala portalowi "echodnia.eu". Chorują zaszczepieni i niezaszczepieni Jak zaznaczył, do szpitala trafiają zarówno osoby zaszczepione jak i te, które nie przyjęły szczepionki. - Nie ma reguły jeśli chodzi o szczepienia. U nas połowa pacjentów jest zaszczepiona, druga połowa nie. Obserwujemy bardzo dużą zjadliwość tych nowych mutacji wirusa. To oznacza, że stan zdrowia pogarsza się bardzo szybko, zazwyczaj występuje tez odcovidowe zapalenie płuc - tłumaczył dyrektor. Jak stwierdził pacjenci, którzy trafiają na odział są zróżnicowani wiekowo. - Na oddziale mamy czterdziestokilkuletniego pacjenta, więc młodą osobę. Nie ma już reguły, że chorują tylko starsze osoby - poinformował. Matka i córka zmarły Dyrektor szpitala podzielił się również z dziennikarzami tragiczną historią pewnej rodziny, w której dwie osoby zmarły na COVID-19, a trzecia walczy o życie w szpitalu. - Jedną z naszych pacjentek jest pani, która wkrótce prawdopodobnie trafi na nasz Oddział Intensywnej Terapii. Ta kobieta nawet nie wie, że niedawno zmarła jej pięćdziesięciokilkuletnia córka. Nie przekazywaliśmy tej informacji, bo nie chcieliśmy jej załamywać. Mąż tej pani również jest zakażony i walczy o życie w szpitalu w Starachowicach. Takie przykre sytuacje się zdarzają - powiedział Grzegorz Lasak. Kilka godzin później lekarz poinformował, że pacjentka zmarła. Czytaj więcej: Matka i córka zmarły na COVID-19. Ojciec walczy o życie w szpitalu