"Gazeta Wyborcza" poinformowała we wtorkowym wydaniu, że ministerstwo - przepłacając i bez sprawdzenia jakości - kupiło maseczki ochronne za ponad 5 mln złotych. Minister zdrowia we wtorek potwierdził, że maseczki, o których napisała gazeta nie spełniają norm, i że w związku z tym zażąda "wymiany towaru na adekwatny". "W związku z tym, że nie uzyskaliśmy deklaracji o zwrocie towaru spełniającego normy, bądź gotówki, dzisiaj wysłaliśmy zawiadomienie do prokuratury ws. maseczek, które nie spełniają norm" - poinformował szef resortu zdrowia na środowej konferencji prasowej. Szumowski podkreślił też, że analizowane są wszystkie środki ochronne, które spływają do Polski. "Dostaliśmy 600 tys. maseczek z transzy Unii Europejskiej. Niestety nie mają one certyfikatu CE, co nas zaniepokoiło i wysłaliśmy je również do badania i tutaj muszę niestety przekazać państwu, że te maseczki, które zakupiła Unia Europejska, nie spełniają żadnych norm - ani FFP1, ani FFP2, ani FFP3 - w związku z tym nie mogą być rozdysponowane wśród medyków w tej kategorii FFP" - powiedział. Szumowski podkreślał, że każdy zamówiony sprzęt ochrony osobistej czy testy są sprawdzane i przechodzą "transparentną ścieżkę", a gdy nie spełnia opisanych norm, wówczas podlega wymianie lub zwrotowi. Poinformował, że spłynęły już raporty dotyczące testów antygenowych. "Będziemy je reklamowali u producenta tak samo, dlatego że niestety nie spełniały norm" - mówił szef MZ. Szumowski dodał, że chodzi o testy antygenowe, które według producenta miały spełniać normę między 65 a 85 proc. pewności wskazania.