Od 28 marca nie ma obowiązku zakrywania maseczką ust i nosa w pomieszczeniach zamkniętych, z wyjątkiem budynków, w których prowadzona jest działalność lecznicza oraz aptek. Od maja również w tych miejscach nie będzie takiego przymusu. Zniesiony został także obowiązek kierowania na izolację i kwarantannę z powodu COVID-19. Osoby, które aktualnie na nich przebywają, obowiązane są dokończyć je na zasadach wcześniej obowiązujących. - To nie jest dobry moment - komentuje w rozmowie z Interią dr Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych. - Należałoby najpierw zapowiedzieć zamiar zniesienia obostrzeń, a później przez miesiąc, może dwa, monitorować sytuację w naszym kraju i dopiero później wprowadzić plany w życie - ocenia lekarz. Obostrzenia. Kryzys uchodźczy i sytuacja w Europie Zachodniej Wskazuje, że wciąż - patrząc na średnią tygodniową - mamy od 5 do 10 tys. nowych zakażeń koronawirusem i blisko 100 zgonów. - To nie jest mało. Wciąż nie jesteśmy jako społeczeństwo zaszczepieni na wystarczającym poziomie. Mamy też kryzys uchodźczy. Wciąż napływają do nas obywatele kraju, który jest zaszczepiony w 35 proc., a trzecią dawkę przyjęło zaledwie 3 proc. Ukraińców. Jest wojna, nie ma możliwości utrzymania higieny, uchodźcy przebywają w dużych skupiskach w punktach recepcyjnych - przypomina dr Michał Sutkowski. - Oni z objawami infekcji trafiają do nas, do lekarzy rodzinnych. 30 proc. z nich ma koronawirusa - informuje lekarz. - Kolejny argument na powstrzymanie się od znoszenia obostrzeń to szósta fala koronawirusa w Europie Zachodniej i to blisko nas. W Danii zniesiono wszystkie obostrzenia i zakażenia zaczęły rosnąć. Niemcy zaś 20 marca chcieli zrobić podobnie, ale zrezygnowali i powiedzieli: podejmiemy decyzję dopiero 2 kwietnia. Może trzeba było pójść tym tropem - wskazuje dr Sutkowski. Zniesione maseczki. Odpowiedzialność obywateli? "To fikcja" - Zniesienie obostrzeń nie oznacza, że kończy się epidemia i nie ma COVID-19 - zaznaczał minister zdrowia Adam Niedzielski. I apelował: - Bądźmy odpowiedzialni, nośmy maseczki, gdy jest dużo ludzi, a jeśli czujemy się źle, zostańmy w domu. Dr Michał Sutkowski komentuje: - Koniec pandemii to koniec pandemii. Hulaj dusza, piekła nie ma. Odpowiedzialność to szlachetna rzecz i chcielibyśmy, aby wszyscy polscy i ukraińscy obywatele tak się zachowywali. Jednak to jest fikcja. Już w trakcie pandemii ludzie nie chcieli nosić maseczek, nie zgłaszali się do lekarza, a co dopiero teraz. Już słyszymy od naszych pacjentów: "przecież pandemii nie ma". Lekarz rekomenduje, aby w obecnej sytuacji nosić maseczki nie tylko w placówkach ochrony zdrowia i aptekach, ale także we wszystkich skupiskach, szczególnie w transporcie publicznym i w sklepach. - Uważam, że tak trzeba robić. Ja maski nie zdejmuję - podsumowuje dr Michał Sutkowski.