Chrzanowska policja od piątku ustalała miejsce pobytu mężczyzny, który w nocy z czwartku na piątek zgłosił się do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Chrzanowie. Podczas wizyty u lekarza usłyszał, że będzie musiał się poddać kwarantannie w izolatce. Mężczyzna po tych słowach miał opuścić SOR. "W związku z tym SOR zlecił nam interwencję. Powzięliśmy środki zmierzające do ustalenia miejsca pobytu mężczyzny. Panem zajęły się już austriackie służby" - powiedziała PAP Iwona Szelichiewicz, rzeczniczka prasowa Komendanta Powiatowego Policji w Chrzanowie. Okazało się, że mężczyzna mieszka w Austrii i tam też pojechał po wyjściu ze szpitala. Według portalu przełom.pl, uciekinierowi towarzyszyła żona. W wypowiedzi dla portalu mężczyzna stwierdził, że nie miał objawów koronawirusa, tylko chciał otrzymać od lekarza receptę na leki na nadciśnienie. Jego zdaniem, lekarka była wobec niego podejrzliwa, ponieważ powiedział, że mieszka w Austrii, a wcześniej był we Francji. Przyznał, że odwiedziła go austriacka policja i służba zdrowia, które - jak podkreślił - uznały, że jest zdrowy. Według nieoficjalnych informacji mężczyzna i jego żona zostali poddani domowej kwarantannie. "Zachowanie tego pana było skrajnie nieodpowiedzialne. Apelujemy o odpowiedzialność" - powiedziała rzeczniczka zwracając uwagę na zagrożenie epidemiczne w Polsce.