Szef Ministerstwa Zdrowia wskazał, że rekomendacja w sprawie korespondencyjnych wyborów była merytoryczna, a nie polityczna. Dodał, że żadna forma aktywności w dobie epidemii nie jest do końca bezpieczna, ponieważ nawet wyjście do sklepu i na ulicę może być niebezpieczne. Wybory korespondencyjne "jedyną możliwą formą" "Nie mamy twardych danych pokazujących, że wybory korespondencyjne są zagrożeniem dla życia i zdrowia" - podkreślił. Pytany, czy wybory powinny odbyć się korespondencyjnie 10 maja, minister ocenił, że "utrzymanie tego terminu jest raczej mało prawdopodobne ze względów organizacyjnych". "Ale już 17 albo 23 maja zakładam, że wybory prezydenckie drogą korespondencyjną mogą się odbyć" - stwierdził. "Jeżeli nie zgadzamy się odłożyć wyborów o dwa lata, zgodnie z propozycją, która leży na stole, to jedyną możliwą formą ich organizacji są wybory korespondencyjne. Moja rekomendacja jest rekomendacją, która ma jak najlepiej chronić obywateli" - zapewnił Szumowski. "Chwiejna równowaga" Szef MZ ocenił, że jesteśmy przed szczytem zachorowań. "Wskaźnik zakażeń mamy obecnie na poziomie 1, czyli jedna osoba zakaża jedną osobę. Oznacza to chwiejną równowagę. Albo znowu pójdziemy w górę, albo pójdziemy w dół. To nie oznacza, że wirus zniknie. Koronawirus pozostanie w populacji. Dzisiaj przygotowujemy się do jesieni, bo mogą wybuchnąć dwie epidemie w jednym momencie. Jesieni obawiam się najbardziej" - powiedział. Więcej w "Rzeczpospolitej".