Reklama

Lublin dezynfekuje autobusy z obawy przed koronawirusem

MPK w Lublinie czyści kasowniki, poręcze i biletomaty w autobusach i trolejbusach z obawy przed pojawieniem się epidemii koronawirusa. – Nie ma powodu do paniki, ale podejmujemy racjonalne kroki – mówi nam prezydent miasta Krzysztof Żuk.

Wczoraj w Sejmie minister zdrowia Łukasz Szumowski mówił, że w Polsce na razie nie ma epidemii koronawirusa i jednocześnie przestrzegał przed epidemią strachu. Tego jednak, w pewnej skali, nie da się uniknąć. Polaków interesują wszelkie informacje na temat koronawirusa, o czym świadczą chociażby wyniki oglądalności materiałów z nim związanych. W sklepach raz po raz brakuje różnych artykułów - głównie papieru toaletowego, artykułów spożywczych i produktów, które mogą "poleżeć" na półce. Ludzie szykują się na nadejście koronawirusa i niejako ulegają gorączce.

Reklama

Gorączka zapanowała też w Lublinie, bo to miasto jako pierwsze poszło krok dalej - poza profilaktyką zalecaną przez resort zdrowia i GIS, dodaje coś od siebie. MPK w Lublinie z obawy przed koronawirusem dezynfekuje autobusy i trolejbusy. Codziennie pracownicy czyszczą kasowniki, poręcze, siedzenia, biletomaty i inne miejsca w pojazdach komunikacji miejskiej.

- Oczywiście dostosowujemy się do zasad narzucanych przez Sanepid czy resort zdrowia. Mówimy tu o profilaktyce i polityce informacyjnej, ale też stawiamy racjonalne kroki. Nasze spółki podjęły działania związane z dezynfekcją - pracownicy myją pojazdy, a wewnątrz nich miejsca, które są często dotykane. To takie elementarne zasady związane z profilaktyką i zachowaniem czystości - mówi Interii prezydent Lublina Krzysztof Żuk.

Prezydent uściśla, że takie działania prowadzi MPK, ale także szkoły. W placówkach oświatowych nie powinno brakować ani mydła w łazienkach, ani środków dezynfekujących.

- Zabezpieczyliśmy potrzeby naszych spółek i podmiotów - zapewnia prezydent Żuk.

Zanim w Europie pojawił się problem koronawirusa, to Lublin został powalony przez innego wirusa - grypę. Z tego też powodu zostało zamkniętych kilka szkół. Grypa jest w tym mieście odmieniana przez wszystkie przypadki. Stosunkowo dopiero niedawno pojawił się temat koronawirusa.

- Wirus grypy jest niesłychanie dotkliwy. Powalił mnie po raz pierwszy od ponad 20 lat. Pierwszy raz musiałem pójść na zwolnienie lekarskie - uśmiecha się Żuk.

- Najważniejsze, żeby przestrzegać zasad oczywistych. Nie ma powodu do paniki. Pamiętajmy też, że trzeba zachowywać czystość i unikać sytuacji, w których ten wirus, ale też wirus grypy, może się przenosić, czyli dużych skupisk ludzi - dodaje Żuk.

Tymczasem przy wojewodzie lubelskim powstał sztab kryzysowy na wypadek koronawirusa, który współpracuje z miastem. Zgodnie z przegłosowaną wczoraj specustawą, pogorszenie sytuacji może wymusić na pracodawcy oddelegowanie pracowników do pracy zdalnej.

- Nie ma dziś przesłanek, by takie decyzje podejmować. Nie widzimy też przesłanek do tego, by odwoływać imprezy masowe - mówi Żuk.

- Gdyby sytuacja w Polsce się pogorszyła, to oczywiście będziemy wspólnie podejmować decyzje - dodaje prezydent Lublina.

Łukasz Szpyrka

INTERIA.PL

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy