W piątek (22 maja) szef rządu odwiedził Śląsk. W tym dniu zamieścił wpis na Twitterze dotyczący sytuacji w gastronomii. ""Dzięki Tarczy możemy tutaj siedzieć i patrzeć spokojnie w przyszłość" - usłyszałem od właścicieli restauracji. Gastronomia to ważna dziedzina gospodarki i infrastruktura społeczna, wzmacniająca więzi między ludźmi. Korzystajcie ze swoich ulubionych, lokalnych restauracji" - napisał premier. Krytyczne komentarze Do wpisu dołączono zdjęcia, na którym szef rządu siedzi przy stoliku z trzema osobami, w bliskiej odległości, bez maseczek. Po tym wpisie, premierowi stawiano zarzuty, że nie przestrzega przepisów mówiących, że w czasie wizyty w kawiarni czy restauracji z obcymi osobami m.in. trzeba zachować odległość 1,5 metra. "Trzeba powiedzieć w takiej sytuacji: "przepraszam". Jeżeli wkrada się błąd, to za ten błąd trzeba przeprosić" - oświadczył Dworczyk pytany w Polsat News o wizytę premiera w kawiarni. Jak zaznaczył, nie jest prawdą, iż władza może więcej niż przeciętny obywatel. "Wyciągniemy wnioski" "Wewnątrz Kancelarii, bo to my zapewniamy obsługę pana premiera, wyciągniemy z tego wnioski" - zapewnił minister. Dworczyk pytany, czy będą wyciągnięte konsekwencje wobec osoby odpowiedzialnej za tę sytuacje ocenił, że "są to wewnętrzne sprawy kancelarii premiera". "Jestem pewny, że taka sytuacja nie powtórzy się" - zapewnił. Na stwierdzenie, że zaistniała w piątek sytuacja mogła być spowodowana "niezbyt precyzyjnymi przepisami" Dworczyk ocenił, że "zawsze można postulować o to, aby przepisy były jaśniejsze, bardziej precyzyjne". "My, wprowadzając różnego rodzaju obostrzenia związane z pandemią, staraliśmy się formułować przepisy, aby one były jasne i zrozumiałe, ale oczywiście zdarzały się sytuacje, gdzie takie wątpliwości się pojawiały" - podkreślił szef KPRM. Rzecznik rządu Piotr Müller w poniedziałek w TVN24 powiedział, że na posiedzeniu rządowego zespołu kryzysowego, gdy była omawiana sytuacja związana z gastronomią, była decyzja, by zalecenie dotyczące liczby osób, które mogą siedzieć przy stoliku miało "charakter miękki". A ostatecznie - jak mówił rzecznik rządu - zostało wydane przez Głównego Inspektora Sanitarnego w formie zalecenia obowiązującego. "Pan premier został przez swoje zaplecze, i ja chciałem za to przeprosić, źle poinformowany, po prostu miało być to zalecenie miękkie (...). Premier z naszej winy nie miał świadomości tego, że to zalecenie ma jednak charakter obowiązujący w myśl przepisów o inspekcji sanitarnej. I za to w imieniu zaplecza premiera chciałem przeprosić" - powiedział Müller.