Mirosława Doran usłyszała w dwóch kościołach w Kraśniku, pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i u św. Józefa Robotnika, że trumna z ciałem osoby zmarłej, u której potwierdzono COVID-19, nie może być wniesiona do świątyni tylko przewieziona od razu na cmentarz - czytamy w "Dzienniku Wschodnim". Wdowa po zmarłym 30 września mężczyźnie chciała uszanować ostatnie życzenie męża, by jego ciała nie kremować. Duchowni zasłaniali się "wskazaniami" kraśnickiego sanepidu. Jak się okazało, błędnymi. Wojewoda lubelski Lech Sprawka potwierdził, że nie ma przepisów zabraniających wnoszenia trumny z ciałem osoby zakażonej koronawirusem do kościoła. Informację tę przekazano wszystkim powiatowym stacjom sanitarno-epidemiologicznym w woj. lubelskim oraz ks. arcybiskupowi Stanisławowi Budzikowi. - Jako reprezentant administracji rządowej czuję się w obowiązku przeprosić bliskich zmarłego za zaistniałą sytuację - powiedział Sprawka. - Opinia państwowego powiatowego inspektora sanitarnego w Kraśniku, że trumna z ciałem zmarłego zakażonego koronawirusem nie może być wniesiona do kościoła, była błędna. Żadnego takiego przepisu nie ma - dodał. To, że trumna z ciałem zmarłego może być wnoszona do kościoła, potwierdził również rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego Jan Bondar, dodając, że nie ma obowiązku kremacji ciał osób, które były zakażone koronawirusem. - Myślę, że zawiodła komunikacja między organami służb sanitarnych - komentował ks. Adam Jaszcz, rzecznik prasowy archidiecezji lubelskiej. - Jeśli ta informacja nie dotarła do kraśnickiego sanepidu, trudno było się spodziewać, że dotrze do księży. Dla proboszcza lokalny sanepid jest instytucją pierwszego kontaktu - dodał.