Tysiące Hiszpanów w marcu zdecydowały się odebrać swoich rodziców z domów spokojnej starości ze względu na rozszerzającą się epidemię, wskutek której, jak potwierdziło w piątek ministerstwo polityki społecznej, nastąpiło ponad 1000 zgonów wśród podopiecznych tych placówek. Kilkadziesiąt z tych obiektów zostało już zamkniętych. Jak wskazują hiszpańskie media, z dnia na dzień przybywa w internecie ofert pracy dla osób gotowych opiekować się indywidualnie seniorami. Rośnie też wynagrodzenie opiekunów. O ile przed epidemią wielu asystentów seniorów zarabiało w Hiszpanii niewiele ponad tys. euro miesięcznie, to po wprowadzeniu 15 marca obowiązkowej kwarantanny ceny za podobną pracę sytuują się już powyżej 2 tys. euro. Pogodzić pracę zdalną, opiekę nad dziećmi i seniorem Telewizja TVE odnotowuje, że choć wielu Hiszpanów chciałoby spędzić kwarantannę ze swoimi sędziwymi rodzicami, to uniemożliwia im to obowiązek wykonywania telepracy, często połączony z opieką nad dziećmi, które po zamknięciu szkół zostały w domach. Radio Cadena Ser wskazuje tymczasem na ryzyko pracy z osobami, które z powodu zamknięcia domów seniora musiały wrócić do domów własnych lub swoich dzieci. Rozgłośnia wskazuje, że kontakt z osobą, która znajdowała się w miejscu z ogniskiem zakażenia może skutkować infekcją. Odnotowuje się kilkaset przypadków zachorowań na COVID-19 wśród pracowników personelu takich obiektów. W poniedziałek minister obrony Hiszpanii Margarita Robles ujawniła, że podczas prac przy dezynfekcji domów seniora żołnierze znaleźli zwłoki osób, które zmarły w tych placówkach w wyniku zakażenia koronawirusem. Zapowiedziała surowe kary wobec władz domów spokojnej starości, w których doszło do przypadków zaniedbania pensjonariuszy, powstawania ognisk koronawirusa i ukrywania jego ofiar.