Tak wysokiej liczby kolejnych infekcji nie notowano od 16 maja, gdy obowiązywało jeszcze wiele restrykcji, w tym zakaz podróży między regionami. Spośród aktywnych obecnie 1077 ognisk koronawirusa ponad 280 zarejestrowano w ciągu ostatniego tygodnia. Krajowy Instytut Zdrowia w raporcie z monitoringu epidemii ostrzegł, że dostrzega się tendencję, wskazującą na pogorszenie sytuacji. Jednocześnie zaznacza się, że zdecydowana większość przypadków ma przebieg lekki lub bezobjawowy. Ale jest też inne zjawisko: coraz więcej młodych ludzi, także nastolatków trafia do szpitali w poważnym stanie z powodu COVID-19. Przypadki "z importu" Wyrażane są obawy, że dane przedstawione dokładnie pół roku po potwierdzeniu pierwszego przypadku zakażenia we Włoszech, w Codogno w Lombardii, mogą oznaczać zapowiedź powrotu do ostrzejszej fazy epidemii. Specjaliści nie mówią o tzw. drugiej fali epidemii, ale o rezultatach nocnego życia młodzieży na placach, ulicach i w lokalach, a także powrotu z wakacji w tzw. krajach ryzyka, za jakie ze względu na wysoki bilans przypadków uważa się Hiszpanię, Grecję, Chorwację i Maltę. Każdego dnia w testach przeprowadzanych na lotniskach wykrywane są kolejne przypadki infekcji, określane jako "z importu", bo przywożone przez turystów. Powrót do szkół zagrożony? Polemikę wywołały słowa doradcy Ministerstwa Zdrowia Waltera Ricciardiego, który wyraził opinię, że zapowiedziany na wrzesień początek roku szkolnego i wybory samorządowe, połączone z referendum w sprawie redukcji liczby parlamentarzystów mogą być zagrożone, jeśli przyspieszy szerzenie się wirusa. Minister oświaty Lucia Azzolina, dementując te sugestie, zapewniła, że otwarcie szkół 14 września nie jest zagrożone. Politycy zarzucili ekspertowi, który już wcześniej wyrażał kontrowersyjne opinie, brak odpowiedzialności. Ricciardi wycofał się z tych słów. W drugiej połowie sierpnia, czyli w szczycie wyjazdów wakacyjnych wielkie obawy budzi sytuacja w miejscowościach pełnych turystów, którzy często nie przestrzegają wymogu noszenia maseczek i zachowania dystansu społecznego. Rozwiązany został kryzys w ośrodku wakacyjnym w archipelagu Maddalena niedaleko Sardynii. Z przymusowej kwarantanny zwolniono tam ponad 400 turystów, którzy zostali w niej umieszczeni po tym, gdy jeden z pracowników tej struktury trafił do szpitala z COVID-19. Wykryto tam 26 zakażeń; wszyscy zainfekowani zostali odizolowani. U reszty testy dały wynik negatywny. Pod specjalnym nadzorem są ośrodki pobytu dla migrantów, gdzie również powstają ogniska koronawirusa; ostatnio w Capannori koło miasta Lukka. Jest tam 13 zakażonych. Z Rzymu Sylwia Wysocka