Takie najnowsze dane podało radio France Inter, opierając się na informacjach zebranych przez Narodowy Instytut Zdrowia i Badań Medycznych (Inserm). Dotyczą one osób, które zmarły w swoim domu między 1 marca i 31 maja, a w akcie zgonu mają adnotację, że powodem był koronawirus. - Te statystyki zawierają liczbę zgony, do których doszło na terytorium Francji. Mniej więcej takich danych można się było spodziewać - mówi Grégoire Rey, szef jednego z ośrodków wchodzących w skład Inserm, który bada przyczyny śmierci. Przypomnijmy, na początku epidemii codzienne statystyki podawane przez władze publiczne obejmowały najpierw jedynie zgony w szpitalach, potem dodano do tego domy starości (tzw. Ehpad). Uwzględnianie śmiertelnych przypadków koronawirusa to zatem nowa kategoria. A przypuszczenie graniczące z pewnością jest takie, iż podobnych przypadków jest znacznie więcej, skoro upublicznione informacje dotyczą jedynie okresu do końca maja, zaś około 10 proc. departamentów - jak podaje publiczny nadawca France Info - nie przekazało jeszcze własnych statystyk. Najwięcej zakażeń od maja Oznacza to w każdym razie, że do podawanej wciąż oficjalnie liczby 30 528 zgonów (takie są ostatnie informacje poniedziałku) należy dodać co najmniej 1800. "Liczba ofiar przekracza zatem 32 300" - konstatuje France Info, a Grégoire Rey dodaje, że "należy jeszcze doliczyć na pewno kilkaset albo kilka tysięcy" zgonów z powodu koronawirusa. Sytuacja we Francja znacznie się pogorszyła w ostatnich dniach. W niedzielę zanotowano 4897 nowych infekcji, co jest najwyższym dobowym bilansem od czasu zakończenia w maju dwumiesięcznej kwarantanny. Zdaniem ministra zdrowia Oliviera Verana, najwięcej zakażeń jest u osób między 20. a 40. rokiem życia.