W szpitalu w Wodzisławiu Śląskich zakażonych jest 37 personelu medycznego oraz 22 pacjentów. Lecznica jest zamknięta do czasu zakończenia postępowania epidemiologicznego. Na dwóch oddziałach trwają oczekiwania na wyniki badań testowych. "Więzieni" pacjenci Pacjenci, do których dotarł lokalny serwis, są "więzieni i oszukiwani". "Żona z synem przebywają na oddziale położniczym już od blisko tygodnia, są tam dosłownie uwięzieni. Okazało się, że na oddziale chirurgii ma miejsce spore ognisko koronawirusa. W piątek 3 kwietnia kiedy już zbierała sie do domu okazało się, że zamykają cały szpital i robią wszystkim testy na obecność wirusa. Ok, wszyscy cierpliwie, włącznie z personelem czekają na wyniki, kiedy to wczoraj okazało się, że wymazów pobranych w piątek rano nikt nie przekazał, i nie ma zamiaru przekazać do laboratorium" - pisze mąż i ojciec przebywających na oddziale. "Pacjentki - z małymi dziećmi...z którymi powinny być już dawno w domach. Zostają - zamknięte nie wiadomo na jak długo. Żadna nie ma objawów, wszystkie czują się fizycznie dobrze...psychicznie nie jest już niestety juz tak kolorowo!" - dodaje pan Marcin. Odpowiedź szpitala Władze szpitala tłumaczą, że próbki wysłane zostaną do analizy w przypadku, gdy dana osoba miała kontakt z zakażonym. Na oddziale ginekologiczno-położniczym takiego zagrożenia nie stwierdzono. "Na dwóch oddziałach w dalszym ciągu oczekujemy na wyniki badań testowych, które będą określały dalszy sposób postępowania, w tym w szczególności konieczność wykonywania kolejnych wymazów" - wyjaśnia Krzysztof Kowalik, dyrektor szpitala w Wodzisławiu Śląskim. "Chaos. System nie daje rady" Testów, jak podaje wodzislawslaski.naszemiasto.pl, brakuje, a na wyniki trzeba czekać nawet cztery dni. "Chaos. System nie daje rady. Personel musi ubiegać się o testy. W tej chwili nie ma żadnej szybszej ścieżki uzyskania wyniku dla medyków. To grozi paraliżem ochrony zdrowia" - mówi proszący o anonimowość pracownik szpitala.