Lekarka Perpetual Uke, pracująca dla brytyjskiego NHS konsultantka reumatologii, została zabrana do szpitala im Królowej Elżbiety w Birmingham w kwietniu. Była wtedy w ciąży. Kobieta zaraziła się koronawirusem SARS-CoV-2, po czym rozwinęła się u niej ciężka postać COVID-19. Stan Perpetual zaczął się szybko pogarszać i musiała zostać przeniesiona na Oddział Intensywnej Terapii. Kobieta została podłączona do respiratora, a lekarze zdecydowali o wprowadzeniu jej w stan śpiączki farmakologicznej. Położnicy codziennie monitorowali stan ciężarnej i jej dzieci - informuje "Daily Mail". Konsylium lekarskie, biorąc pod uwagę zarówno stan walczącej z chorobą matki, jak i jej dzieci, zdecydowało, że najbezpieczniej dla znajdującej się w śpiączce Perpetual będzie, jeśli zostanie u niej przeprowadzone cesarskie cięcie. Dzięki tej operacji wykonanej w 26. tygodniu ciąży, przyszły na świat bliźnięta - Sochika i Osinachi, które ważyły odpowiednio 770 i 850 gramów. Wcześniaki tuż po narodzinach zostały przeniesione na Oddział Intensywnej Terapii Neonatologicznej. Ciężkie chwile Organizm Perpetual, który nie musiał już podtrzymywać życia dwójki dzieci, zaczął skuteczniej walczyć z chorobą. 16 dni po cesarskim cięciu, kobieta wybudziła się ze śpiączki. Pierwsze chwile po odzyskaniu przytomności były dla niej ciężkie. - Najgorsze było wychodzenie ze śpiączki. Miałam koszmary. Miałam urojenia i nie widziałam swojego brzucha ciążowego. Myślałam, że straciłam dzieci i że cała moja rodzina nie żyje - relacjonowała młoda matka w rozmowie z "The Guardian". Kiedy wreszcie doszła do siebie, dowiedziała się, że jej dzieci urodziły się, żyją i nabierają sił na oddziale noworodkowym. Była przekonana, ze to cud. Zanim Perpetual mogła zobaczyć swoje nowonarodzone dzieci musiała dojść do siebie i zwalczyć zakażenie koronawirusem. Pierwszy raz widziała je przez szybę inkubatorów. - Pierwszy raz, kiedy mogłam poznać bliźniaki, był bardzo emocjonalny. Cieszyłam się, że wszyscy żyliśmy, ale bardziej martwiłam się ich ciężkim wcześniactwem, które niesie za sobą ma swoje własne ryzyko - stwierdziła Perpetual, dodając przy tym, że nigdy nie chciała, by pierwsze chwile ich życia były tak trudne. Perpetual ma mgliste wspomnienia z okresu pobytu w szpitali. - Pamiętam, że zachorowałam i że zabrała mnie karetka. Później zostałam wprowadzona w stan śpiączki - wyjaśniła. Obecnie lekarka i jej dzieci dochodzą do siebie w domu.