Dziennik "The Times" pisze w środę (25 listopada), że doradcy naukowi rządu ostrzegali administrację Johnsona, że świąteczna dyspensa będzie "kosztowała ludzkie życia" i może spowodować trzeci lockdown. - To z pewnością doprowadzi do zwiększenia liczby zakażeń, jest prawdopodobne, że wywoła trzecią falę i spowoduje więcej niepotrzebnych zgonów - mówi BBC prof. Andrew Hayward, członek komitetu doradzającego premierowi w sprawie pandemii. Rządowe założenie Ale rząd ocenia, że w tym bilansie zysków i strat straty psychologiczne okazałyby się bardzo dotkliwe, a ludzie mają potrzebę bycia blisko siebie po niełatwym roku. Założenie jest takie, że część mieszkańców i tak złamałaby ewentualne ograniczenia. Na tę możliwość wskazuje wielu behawiorystów. - Wirus nie wie, że są święta, wszyscy musimy być ostrożni - apeluje w specjalnym nagraniu wideo premier Boris Johnson, podkreślając wagę osobistej odpowiedzialności. W podobne tony uderzyła szefowa regionalnego rządu Nicola Sturgeon. "Niemożliwe do odwrócenia" Tymczasem krytyka nadeszła również ze strony wielu właścicieli restauracji i pubów. Bo poważnie ograniczona będzie możliwość spotkań w tych lokalach, co na Wyspach jest częścią tradycji. - Uderzenie w branżę będzie niemożliwe do odwrócenia - przewiduje związek właścicieli pubów. Według planu rządu na czas świąt zniesione zostaną ograniczenia w podróżowaniu. Będzie można się spotkać w szerszym gronie, tworząc tzw. "świąteczną bańkę" składającą się z członków maksymalnie trzech gospodarstw domowych. Ludzie z "baniek" nie będą jednak mogli pójść do pubu czy restauracji. Plan świąteczny jest efektem porozumienia między rządem centralnym a regionalnymi administracji w Edynburgu, Belfaście i Cardiff. Chcesz wiedzieć więcej na temat pandemii koronawirusa? Sprawdź statystyki: Polska na tle świata Sytuacja w poszczególnych krajach Wskaźniki w przeliczeniu na milion mieszkańców