Na początku epidemii Londyn działał inaczej niż większość innych krajów. Nie wprowadzał kontroli na granicy. I to był "poważny błąd" - uważają autorzy raportu - członkowie zarówno opozycji, jak i partii rządzącej. "Decyzja rządu, by nie zarządzić kwarantanny i innych obostrzeń na granicy sprawiła, że do kraju przybyło tysiące ludzi z Hiszpanii i Włoch. To zwiększyło tempo i skalę epidemii" - powiedziała BBC szefowa komisji Yvette Cooper. Chodzi o ludzi wracających z zimowych wakacji, a także o kibiców Atletico Madryt, którzy bez problemu przybyli do Liverpoolu na mecz Ligi Mistrzów. "Niepokoi nas, że nie widzieliśmy powodu, by kraje takie jak Hiszpania znajdowały się pod szczególną obserwacją" - piszą autorzy dokumentu. Rząd: Komisja nie ma racji Rząd zdecydowanie zaprzecza zarzutom. "Komisja nie ma racji" - czytamy w oświadczeniu. "Wszystkie nasze decyzje podczas pandemii oparte były na nauce" - przekonuje administracja Borisa Johnsona i podkreśla, że wczesną wiosną i tak mało kto podróżował, a wirus był już wszechobecny w Zjednoczonym Królestwie, co sprawiać miało, że interwencja na granicach nie dałaby efektu. Konserwatywny gabinet przekonuje, że ograniczenia na granicy mają sens tylko wtedy, gdy wewnątrz Królestwa liczba zakażeń jest niska. I właśnie dlatego, jak przekonują rządzący, zaczęto je wprowadzać w czerwcu. Chcesz wiedzieć więcej na temat pandemii koronawirusa? Sprawdź statystyki: Polska na tle świata Sytuacja w poszczególnych krajach Wskaźniki w przeliczeniu na milion mieszkańców