Pod względem liczby ofiar śmiertelnych Stany Zjednoczone są światowym liderem. Na drugim miejscu znajduje się Brazylia (41 828 zgonów z powodu koronawirusa). Próg 100 tys. ofiar śmiertelnych przekroczono w USA 28 maja. 4 lipca, czyli w amerykańskim Dniu Niepodległości, liczba zmarłych na COVID-19 wzrośnie do ponad 126 tysięcy - prognozuje University of Washington w Seattle. Z niektórych amerykańskich stanów spływają niepokojące dane. Znaczne przyrosty wykrywanych zakażeń odnotowano w czerwcu m.in. w Arizonie, Arkansas, Karolinie Południowej Oregonie oraz Utah. Ostatnie dwa z tych stanów wstrzymały stopniowy proces otwierania swoich gospodarek. W Alabamie oraz Georgii dostępna jest już mniej niż jedna czwarta łóżek na oddziałach intensywnej terapii. Rekordy hospitalizowanych pacjentów odnotowywane są też w Kalifornii oraz Mississipi. Eksperci obawiają się, że proces wygaszania epidemii mogą utrudnić trwające w wielu amerykańskich miastach antypolicyjne i antyprezydenckie protesty. Dyrektor amerykańskiego Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych Anthony Fauci ocenił w piątkowej rozmowie z telewizją ABC, że uczestnictwo w protestach wiąże się z ryzykiem. Gdy wokół jest dużo ludzi, należy nosić maseczkę ochronną - przypomniał.