- Na ponad 48,5 tys. szkół i placówek zaledwie kilkadziesiąt szkół pracuje w systemie zdalnym, to nieco ponad 50. Nieco ponad 130 pracuje w trybie mieszanym. To wyraźnie pokazuje, że ten system, który wprowadziliśmy, w którym dyrektorzy szkół informują inspekcje sanitarną, po prostu działa - powiedział szef MEN na konferencji prasowej. - Zwłaszcza ta druga liczba, że więcej jest szkół w trybie mieszanym niż w trybie całkowitego kształcenia zdalnego, pokazuje, że nie ma potrzeby zamykać od razu w każdym przypadku całą placówkę - wskazał. - Mamy nadzieję, że w kolejnych tygodniach dane będą wyglądały podobnie - dodał Piontkowski. Dane zebrano od kuratorów oświaty na podstawie informacji od dyrektorów. Jest to stan na wtorek na godz. 14. Zgodnie z nimi we wtorek w trybie stacjonarnym pracowało 48 298 przedszkoli, szkół i innych placówek oświatowych, czyli 99,62 proc. wszystkich. W trybie mieszanym, czyli z nauką prowadzoną częściowo w szkole i częściowo w domu, pracowały 133 placówki, czyli 0,27 proc. wszystkich. W trybie wyłącznie zdalnym pracowały 54 placówki - 0,11 proc. wszystkich. Dane dotyczą szkół i placówek, w których powiatowa inspekcja sanitarna - po szczegółowym przeanalizowaniu sytuacji - wydała zgodę na pracę szkoły w innym trybie nauki niż stacjonarny. Wydatki na edukację Piontkowski w trakcie konferencji przytaczał też dane Eurostatu dotyczące wydatków poszczególnych państw członkowskich na edukację. - Okazało się, że wydatki w Polsce w roku 2017 i 2018, bo na razie mamy dostępne te dane, są wyższe niż średnia europejska. Ta różnica może nie jest gigantyczna, ale proszę zobaczyć, że wydatki w UE stanęły na pewnym poziomie, a w Polsce wzrosły - mówił szef MEN. Minister podkreślał, że w liczbach bezwzględnych wydatki Polski na edukację są niższe niż we Francji, Luksemburgu czy Niemczech, ale procentowy ich udział w PKB jest wyższy niż średnia europejska. - Nie mamy się czego wstydzić w porównaniu z naszymi sąsiadami - dodał szef MEN. "Wzrost subwencji jest wyraźnie większy" Minister przypomniał, że we wtorek odbyło się posiedzenie Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Rozmawiano na nim m.in. o finansowaniu oświaty i subwencji oświatowej. Dariusz Piontkowski podkreślał, że subwencja w ostatnich latach wyraźnie rośnie. - Oczywiście była dyskusja na temat tego, czy skala tego wzrostu jest taka, jaką by samorządy chciały, czy nie. Ale widać wyraźnie, że w ostatnich kilku latach ten wzrost subwencji jest wyraźnie większy niż w latach poprzednich. Przypomnę, że w roku 2020 ta subwencja wynosi prawie już 50 mld zł, a w momencie kiedy <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-prawo-i-sprawiedliwosc,gsbi,39" title="Prawo i Sprawiedliwość" target="_blank">Prawo i Sprawiedliwość</a> przyjmowało władzę, było to nieco ponad 40 mld zł - powiedział szef MEN. - Gdybyśmy porównali to w jeszcze dłuższym okresie czasu, to w porównaniu z rokiem 2000 subwencja jest wyższa ponad dwukrotnie. Oczywiście rozumiemy, że tu także jest inflacja, zmiana sposobu zadań, ale proszę zwrócić uwagę także na zmianę liczby uczniów w systemie. Jeżeli w roku 2000 uczyło się prawie 7,5 mln uczniów w polskich szkołach, placówkach edukacyjnych, to teraz mamy niespełna 5 mln, a mimo to subwencja wzrosła ponad dwukrotnie. To pokazuje, że dziś kwota na jednego ucznia jest zdecydowanie wyższa - powiedział Piontkowski. - Liczba nauczycieli w systemie aż tak gwałtownie nie spada, jak liczba uczniów. Jeżeli w 2000 r. było około 550 tys. nauczycieli objętych subwencjonowaniem, w tym nie ma nauczycieli przedszkoli, to w tej chwili jest ich około 520 tys." - wyliczał również szef edukacji.