Stosunkowo rzadki fenomen mieszkańcy nadmorskich kurortów i rybacy tłumaczą wprowadzonymi w czasie pandemii ograniczeniami dotyczącymi transportu morskiego. Nie brak jednak biologów, którzy twierdzą, że COVID-19 nasilił tylko obecność w pobliżu portugalskiego wybrzeża niektórych gatunków rekinów, które już wcześniej pojawiały się przy linii brzegowej. "To zachęciło wiele zwierząt" Badacz instytutu naukowego CIBIO-inBIO Nuno Queiroz, odnotował, że najbardziej powszechnym gatunkiem rekina przy brzegu Portugalii jest żarłacz błękitny. Zaznaczył, że ten gatunek nie stanowi jednak dużego zagrożenia dla plażowiczów. Przypomniał, że w pobliżu brzegów Portugalii zdarzały się ataki tych zwierząt na człowieka, ale były one sporadyczne, a rany odniesione przez ofiary niegroźne. Queiroz wyjaśnił, że głównym powodem częstszego w okresie pandemii pojawiania się rekinów, szczególnie samic, są poszukiwania pożywienia, którym są ryby. - W marcu, kwietniu i maju ruch w pobliżu portów i plaż praktycznie zamarł, a wraz z tym zjawiskiem obniżył się poziom hałasu. To zachęciło wiele zwierząt morskich do przybliżenia się do brzegu - dodał. Nie ma zagrożenia dla ludzi? W ocenie Marii Sena, mieszkanki kurortu Ericeira na zachodnim wybrzeżu Portugalii, wprawdzie w ostatnim czasie media wielokrotnie informowały o pojawianiu się przy brzegu rekinów, ale, jak twierdzi, zwierzęta nie zagrażały osobom pływającym przy plażach. - Nie słyszałam jeszcze, aby ktokolwiek z plażowiczów został pogryziony przez rekina, choć rybacy potwierdzają, że gatunki tego zwierzęcia stosunkowo często pojawiają się przy linii brzegowej - powiedziała 70-letnia mieszkanka Ericeiry. Wraz z nasileniem się pandemii i ograniczeniami dotyczącymi przyjmowania w portach dużych statków pasażerskich przy portugalskim wybrzeżu wzrosła też obecność innych dużych zwierząt morskich, takich jak np. delfiny. Z Ericeiry Marcin Zatyka