Do tej pory w Polsce zarejestrowano 2311 przypadków zakażenia koronawirusem. 33 osoby zmarły. Najwięcej przypadków w kraju odnotowano w woj. mazowieckim - 544, w tym osiem ofiar śmiertelnych. Jak podaje Onet, w samym Szpitalu Bródnowskim w stolicy testy potwierdziły zakażenie koronawirusem u 79 osób - 36 lekarzy i innych osób z personelu oraz 43 pacjentów. W poniedziałek, 30 marca, rzecznik placówki, Piotr Gołaszewski, mówił o 43 pacjentach i 34 osobach z personelu, a więc o 77 zakażonych. Nowe przypadki dotyczą dwóch osób z Oddziału Ginekologii. Informator portalu wskazuje, że u obu tych osób testy wykonano pod koniec zeszłego tygodnia, jednak "zamiast czekać na wyniki w domu, jeszcze pracowali i mieli kontakt z pacjentami i innymi pracownikami". Na wyniki badań na obecność koronawirusa czekają obecnie pacjenci oddziału ginekologicznego oraz jego personel. Zawiodły procedury? Rozmówca Onetu, nawiązując do dużej liczby zakażonych osób z personelu Szpitala Bródnowskiego, twierdzi, że w placówce nie zostały zachowane odpowiednie procedury. Wskazuje on na szereg niedopatrzeń po tym, jak dodatni wynik badania na koronawirusa otrzymał lekarz z oddziału gastroenterologii. Z jego relacji wynika, że następnego dnia do pracy przyszedł personel, który miał bezpośredni kontakt z zakażonym lekarzem. Nie miał on odpowiedniego zabezpieczenia, tak samo jak pracownicy innych oddziałów skierowanych na oddział gastroenterologii. Nie podjęto także decyzji o izolacji pacjentów z oddziałów konsultowanych wcześniej przez owego lekarza. "Ponadto po zamknięciu oddziału został do niego przyjęty pacjent, bez potwierdzenia jego statusu oraz bez pewności co do statusu chorych przebywających na oddziale, co jest wbrew zaleceniom dotyczącym relokacji pacjentów" - pisze Onet. Co więcej, personel, który miał robione testy na obecność koronawirusa, nadal miał pracować z pacjentami. "Lekarz/pielęgniarka informuje nas po otrzymaniu wyniku. Jeśli nie ma wcześniej żadnych przesłanek (objawów), aby 'wycofać' taką osobę z dyżuru, to rozpoczyna się ogromna praca oparta o procedury, ale także logikę" - odpowiada Onetowi wspomniany wyżej rzecznik Szpitala Bródnowskiego. "Nie zawsze jest podstawa do robienia testów, zwłaszcza gdy nie ma żadnych objawów. To, że dana osoba pracuje na tym samym oddziale, co osoba z pozytywnym wynikiem, wcale nie oznacza, że będzie miała taki sam wynik" - podkreślił.