Od dwóch tygodni media społecznościowe przepełnione są relacjami rodziców, którzy opisują, jak w czasie epidemii pracują z dziećmi. W dużej mierze narzekają na to, że muszą wykonywać większość obowiązków za nauczycieli. Zdarzają się też opinie, które sugerują, że wśród domowników trudno rozdysponować jeden lub dwa komputery. Są też takie domy, w których nauka zdalna jest po prostu niemożliwa z prostego powodu - nie ma żadnego komputera. Sytuacja jest zdecydowanie trudniejsza wtedy, kiedy w domu znajduje się więcej dzieci - np. sześcioro lub ośmioro. Dostęp do komputera w Polsce wciąż nie jest powszechny. Według różnych szacunków, nawet od 5 do 15 proc. uczniów może mieć taki kłopot. Biorąc pod uwagę, że w Polsce jest 4,6 mln uczniów, można przyjąć, że wykluczonych jest przynajmniej 200 tys. z nich. Oczywiście wykluczenie wykluczeniu nierówne, ale są miejsca, w których obecna sytuacja jest wyjątkowo trudna. To domy dziecka i rodziny zastępcze. "W związku z sytuacją, jaka panuje w Polsce, naszym marzeniem jest żeby nikt z nas się nie zaraził. Żebyśmy przetrwali szczęśliwie" - to marzenie jednej z rodzin zastępczych na Mazowszu, które widnieje na stronie DomyDziecka.org w zakładce "Potrzeby". To wyjątek, bo od blisko dwóch tygodni niemal każde wołanie o pomoc dotyczy jednego - komputera. Przykłady? "Potrzebujemy komputera, laptopa, aby nasi podopieczni mogli uczestniczyć w zajęciach zdalnych z nauczycielami" - apeluje placówka w Trzycierzy, gdzie przebywa 14 dzieci. "Laptop może być używany, oby na chodzie, bardzo pilnie" - to z kolei Szczytno i dziewięcioro podopiecznych. "Bardzo przydałby się nam jeden laptop do nauki zdalnej w tym trudnym czasie" - o jeden laptop prosi ośrodek w Pleszewie, gdzie przebywa 14 dzieci. "Potrzebujemy wsparcia w postaci zakupu laptopów bądź komputerów oraz drukarek" - proszą zarządzający placówką w Ostrołęce z 30 podopiecznymi. To jedynie kilka wyrywkowych przykładów, które pokazują, jak pilne potrzeby mają ci, o których na co dzień mniej się pamięta. Nie są to kłopoty rodziców znane z internetowych forów, jak np. "jak pogodzić pracę i naukę trzech osób, skoro w domu są tylko dwa komputery". Nie ma tu narzekania na nauczycieli, którzy wprowadzają nowy materiał. Brakuje też buntowniczych wpisów. Tu potrzeby są dużo bardziej prozaiczne - po prostu brakuje jakiegokolwiek sprzętu. I co ważne, z dnia na dzień tego typu próśb przybywa. Na walkę z wykluczeniem cyfrowym posłużą środki europejskie. Do rozdysponowania będzie 180 mln zł pochodzących z funduszy UE, które rozdysponuje Centrum Projektów Polska Cyfrowa. Wprowadzono minimum formalności. Na samorząd ma przypaść mniej więcej 40 tys. zł. Sprzęt można kupować już teraz, a Centrum będzie później zwracać pieniądze. Tyle tylko, że samorządy muszą najpierw wiedzieć, komu kupić sprzęt i mieć na to pieniądze. Wydaje się więc, że ten proces może trochę potrwać, a każdy dzień zwłoki to dla uczniów czas stracony. Domy dziecka i rodziny zastępcze potrzebują pilnej pomocy. Z inicjatywą wyszła też Fundacja Polsat, która przeznaczy do domów dziecka i rodzin zastępczych 2 tys. tabletów. O sprawę zapytaliśmy Biuro Rzecznika Praw Dziecka. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że to dyrektor szkoły ma obowiązek zapewnić uczniom nauczanie, a jeśli są z tym problemy, powinien go wspomóc organ prowadzący czyli samorząd. Jednocześnie biuro zachęca do skorzystania z projektu i zgłaszanie zapotrzebowania samorządom. Tymczasem dzieciom z domów dziecka i rodzin zastępczych może pomóc każdy. W zakładce "Potrzeby" na stronie DomyDziecka.org poszczególne placówki wpisują prośby o zakup różnych materiałów. W obecnej sytuacji są to głównie komputery, ale też np. proszek do prania, środki kosmetyczne czy pieniądze potrzebne na rehabilitacje. Szczegóły TUTAJ.