Szef resortu zdrowia był w niedzielę 14 czerwca gościem honorowym XV Zjazdu Klubów "Gazety Polskiej". Pytany podczas trzeciego dnia zjazdu przez redaktora naczelnego "GP" Tomasza Sakiewicza o obecną sytuację epidemiczną w Polsce, Szumowski odparł, że "w większości województw mamy spadki". "Mamy istotne spadki (liczby) zachorowań, i tak jak dzisiaj, 400 przypadków, z tego 200 to są przypadki z 'wymazywania' górników" - poinformował w niedzielę po południu. Minister zaznaczył, że pobieranie na taką skalę wymazów od osób, które nie mają objawów chorobowych, jest "czymś wyjątkowym na skalę europejską". "Nikt nie bada bezobjawowych chorych, nikt nie bada zakładów pracy na taką skalę. A my wiemy, że tam na dole, to oni pracują tak ciężko, w takim trudzie i w warunkach ekstremalnych, że tam nie ma szans, żeby (górnicy) zachowywali reżimy sanitarne" - powiedział. Taką sytuacją tłumaczył też podjęcie "kolejnej odważnej decyzji, żeby na trzy tygodnie, płacąc 100 proc. postojowego, pozwolić opanować te ogniska (zachorowań na COVID-19 - red.), i żeby potem górnicy mogli wrócić do pracy w sposób bezpieczny". Jak zauważył, "oczywiście każde z tych działań w tej chwili jest krytykowane przez opozycję w sposób bezwzględny, brutalny i czasami w ogóle pozbawiony racji, takich logicznych". Szumowski porównał to do "dyskusji o maseczkach na ulicy". Przekonywał, że wprowadzenie obowiązku zasłaniania ust i nosa w miejscach publicznych było podejmowane zgodnie z rekomendacjami epidemiologów ze Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej, w podobnym czasie i w sytuacjach, gdy - jak wyjaśniał - "jak jest mało wirusa na ulicy, wtedy nie ma sensu, żebyśmy nosili maseczki, a jak ilość wirusa wzrasta gwałtownie, i nie wiemy, jak się potoczy dalej epidemia, to lepiej nosić te maseczki". "Duża część Polaków zapomniała o tej grozie" Minister zdrowia stwierdził, że teraz można nie zasłaniać ust i nosa, gdyż "wiemy, że większość zakażeń jest w ogniskach, a na ulicy już coraz mniej". Podkreślił jednak, że wciąż trzeba korzystać z maseczek (lub innej osłony nosa i ust) w autobusach, pociągach, tramwajach, sklepach, czy urzędach. "Również w kościele lepiej założyć (maseczkę -red. ), żebyśmy nie mieli sytuacji takiej, że świątynia będzie potem zamknięta, z powodu tego, że zarażą się wierni i kapłani" - zauważył. Szumowski ocenił, że takie zmiany decyzji, jak w sprawie maseczek, opozycja wykorzystuje do uderzania w obóz Zjednoczonej Prawicy "w sposób nawet czasami fikcyjny". "Ale robi to dlatego, że duża część Polaków zapomniała, że epidemia była, zapomniała o tej grozie, jak wszyscy się bali, że poumierają ich bliscy" - powiedział. Zdaniem Szumowskiego głównym obszarem zainteresowania Polaków jest teraz "faktyczne ratowanie miejsc pracy". "Tu znowu ogromnie ważne i bardzo odważne decyzje rządu i całej formacji politycznej - te tarcze finansowe, które chronią przedsiębiorców, które chronią miejsca pracy, to jest coś, za co jesteśmy chwaleni również na świecie" - podkreślił. Szumowski przypomniał, że dobrą opinię o tarczach antykryzysowych rządu wyrazili w Sejmie, ale "poza mikrofonami", liderzy PSL Władysław Kosiniak-Kamysz i KO Borys Budka. "Nie wiedząc, że są nagrywani, mówili, że to jest dobre rozwiązanie, że to dobrze działa. Natomiast publicznie to będą mówili, że to nie działa, że to jest do niczego" - powiedział szef MZ.