"Ta liczba w najbliższym tygodniu na pewno będzie rosła, będzie rosła w podobnym tempie, jak to się działo w innych krajach Europy" - podkreślił. "Ograniczenie kontaktu między ludźmi, ograniczenie transmisji wirusa będzie skutkowało tym, że w przeciągu najbliższych 7-10 dni 'ilość wirusa', który się dostał do organizmu człowieka, przeszedł inkubację i zaczyna się pokazywać jako choroba, powinna spaść" - powiedział Szumowski. "Da nam to szansę na terapię i na leczenie pacjentów, którzy tego potrzebują" - dodał minister zdrowia. Maseczki i kombinezony dla szpitali Minister zdrowia na konferencji prasowej odniósł się również do kwestii przekształcania szpitali w jednoimienne szpitale zakaźne."Sieć szpitali jednoimiennych - zakaźnych została zatwierdzona. Dzisiaj zostanie dostarczony sprzęt ochrony osobistej do każdego z tych szpitali" - oświadczył Szumowski. Aktualizowane na bieżąco informacje o liczbie zachorowań i zgonów oraz o ich rozmieszczeniu geograficznym możecie sprawdzić TUTAJ. Zapowiedział, że niezależnie od liczby przebywających w tych placówkach pacjentów, do każdego ze szpitali trafi tysiąc sztuk kombinezonów, tysiąc sztuk maseczek oraz odpowiednia liczba gogli, które można sterylizować. Podkreślił, że szpitale zakaźne będą w pierwszej kolejności zabezpieczone w sprzęt ochrony osobistej. Dodatek za gotowość Szumowski zadeklarował również, że szpitale zostaną zabezpieczone. "Z jednej strony szpitale zatrzymują ryczałt, które miały, dodatkowo dzisiaj uruchomiony zostanie tak zwany dodatek za gotowość, w zależności od liczby łóżek oraz liczby łóżek respiratorowych, który będzie przeliczany na każdy szpital" - zapowiedział Szumowski. Działanie systemu minister wyjaśnił na przykładzie szpitala w Łomży. "Po pierwsze NFZ dzwoni do pacjentów z okolicy Łomży, z dawnego łomżyńskiego, przekazując im, gdzie dokładnie i w których szpitalach będą mieli zapewnioną opiekę" - powiedział Szumowski. "W momencie uruchomienia tego dodatku szpital otrzymuje miesięcznie 1,5 mln złotych dodatkowo do ryczałtu, jeszcze bez pacjentów. Jednocześnie za każdego pacjenta chorego NFZ będzie płacił zgodnie z decyzją NFZ 460 złotych, co miesięcznie daje kwotę powyżej sześciu mln złotych dodatkowo dla szpitala zakaźnego jednoimiennego" - podkreślił Szumowski. Zaznaczył, że są to szpitale na pierwszym froncie walki. "Tam będzie szedł sprzęt, finansowanie pracy, finansowanie działalności, finansowanie gotowości. My musimy mieć te szpitale działające z załogą, ze sprzętem. W momencie, gdy potrzebny będzie dodatkowy sprzęt czy zakupy, również te szpitale będą w Polsce w pierwszej kolejności na liście szpitali do finansowania dodatkowych zakupów" - zapowiedział. "Zwiększamy przepustowość badań" "Na obecną chwilę mamy 19 laboratoriów przeprowadzających testy na obecność koronawirusa, to oznacza, że zwiększamy przepustowość badań do ok. trzech tys. na dobę" - wskazał Szumowski. "Robimy tych badań coraz więcej. Tak jak mówiłem, w miarę zwiększania się potencjalnie zakażonych pacjentów liczba wykonywanych badań rośnie" - oświadczył minister. "W momencie, gdy Polska wchodzi już w etap transmisji poziomej, jeszcze nie tak dramatycznie wyrażonej jak gdzie indziej, ale na pewno już mamy transmisję poziomą wirusa w Polsce, wtedy tak naprawdę większość pacjentów, która się zgłosi z objawami, będzie miała wykonywane testy" - powiedział Szumowski. Minister dodał, że testy wykonywane są również w domach, w kwarantannie. "Mamy ponad 70 karetek, które pobierają wymazy od pacjentów w miejscach, gdzie oni są" - powiedział. Szumowski mówił też, że "to, jak raportują mi szpitale, pozwala na znaczne zmniejszenie naporu pacjentów, którzy przychodzą na izby przyjęć". "I dobrze, bo tam powinni znaleźć się pacjenci, którzy są w stanie potrzebującym badania i ewentualnej hospitalizacji" - powiedział. Podziękowania dla Polaków Szumowski powtórzył, że spodziewa się w najbliższym tygodniu powyżej tysiąca pacjentów z dodatnim wynikiem testów. "Ta liczba będzie szybko rosła. Dzisiaj mieliśmy kolejnych 25 dodatnich wyników, pewnie do wieczora będzie ich więcej" - stwierdził. "Mam nadzieję, że tempo wzrostu w pewnym momencie spowolni i będziemy mieli czas na reakcję, na leczenie pacjentów. Po to działamy w bardzo trudnym reżimie kwarantanny tak naprawdę całego społeczeństwa. Po to apele i prośby, abyśmy nie wychodzili do dużych skupisk ludzkich. Bardzo dziękuję za dużą odpowiedzialność, którą Polacy wykazują" - powiedział Szumowski. "Niewymagający hospitalizacji będą mogli przejść chorobę w izolacji" Szef resortu zdrowia podkreślił, że sieć szpitali zakaźnych jednoimiennych "może się dalej rozszerzać". "Możemy kolejne szpitale włączać do sieci szpitali zakaźnych jednoimiennych - już nie mówię o oddziałach zakaźnych, które są w gotowości już od dawna - po to, żeby wszyscy pacjenci, którzy naprawdę będą mieli chorobę i stan wymagający hospitalizacji, mieli gdzie się leczyć" - powiedział minister. Szumowski poinformował, że "przechodzimy w tryb kolejnej drabinki epidemicznej". "Od tego czasu pacjenci, którzy nawet mają potwierdzony wynik dodatni, a nie wymagają hospitalizacji, będą mogli przechorować tę chorobę w izolacji domowej bądź w innej izolacji. Oczywiście, tutaj decyzja jest zawsze kliniczna. Tutaj nie ma decyzji administracyjnych. Ocena kliniczna pacjenta przez lekarza, personel, pielęgniarkę, ratownika jest decyzją kluczową - kto wymaga hospitalizacji, a kto może przechorować w warunkach mniejszego reżimu niż szpitalny" - stwierdził minister. Zasady kwarantanny "W kwarantannie są osoby zdrowe. Tym się różni kwarantanna od izolacji, że izolacja jest pacjenta chorego, kwarantanna jest pacjenta zdrowego, ale co do którego chcemy się upewnić, że jest zdrowy. W związku z tym czekamy przez czas inkubacji i potencjalnego wirusa" - mówił Szumowski. Podkreślił, że osoby są w kwarantannie po to, by potencjalnie nie zarazić innych. "Czyli nie jest to czas na piłkę nożną na zewnątrz, nie jest to czas na stanie w kolejkach, nie jest to czas na wychodzenie z psem, ani kupowanie jedzenia. Można poprosić kogoś o dostarczenie tego jedzenia" - tłumaczył. "Kwarantanna domowa oznacza kwarantannę - odizolowanie" - apelował minister zdrowia. Testów wystarczy? Minister zdrowia podkreślił, że liczba testów jest adekwatna do liczby osób zakażonych. "Zbieramy dane ze wszystkich laboratoriów, które wykonują testy. Mieliśmy ich 14, w tej chwili będziemy mieli 19. Jedne wykonują znacznie więcej testów niż inne" - powiedział. Pytany, które laboratoria wykonują więcej testów, odpowiedział, że takie, gdzie jest najwięcej osób z podejrzeniem wirusa i gdzie są największe skupiska ludzi. Zaznaczył, że liczby testów nie będą się rozkładały równomiernie po kraju, ponieważ wirus rozprzestrzenia się od przypadku. Zapowiedział także, że laboratoriów wykonujących testy będzie więcej. "Myślimy o kolejnych laboratoriach na następne dni" - podkreślił szef MZ. "Cały czas mamy sprowadzane testy i zakupione testy. W tej chwili rozdysponowaliśmy we wszystkich laboratoriach około 40 kilku tysięcy testów - one są już w laboratoriach, w związku z tym wykonaliśmy tych testów ok. 7-8 tysięcy w tej chwili. Myślę, że w ciągu kolejnych dni te liczby będą rosły - tak samo jak rosły we wszystkich innych krajach" - mówił minister zdrowia. "Do tej pory badaliśmy tych pacjentów z wysokiego ryzyka i tak samo będziemy działać teraz, tylko zmienia się definicja osoby z wysokiego ryzyka. Wcześniej to była osoba, która miała kontakt bezpośredni z osobą zakażoną koronawirusem lub była za granicą, teraz przy transmisji poziomej koronawirusa większość osób z objawami będzie miała wykonywane testy" - powiedział. "Ozdrowieńcy nie oznaczają ludzi zdrowych" Szumowski pytany o 13 ozdrowieńców, o których informował w sobotę szef GIS Jarosław Pinkas, ocenił, że sam termin "ozdrowieniec" nie jest znaczeniem medycznym. "To jest osoba, u której objawy choroby ustępują, czyli człowiek, który po prostu zaczyna zdrowieć" - podkreślił. "Zanim pacjent będzie wolny od koronawirusa musimy to potwierdzić i chory musi przejść pełen cykl choroby" - poinformował. Szumowski podkreślił, że ozdrowieńcy nie oznaczają ludzi zdrowych, którzy są wypuszczani do domów.