W opinii dyrektora rząd "po raz kolejny" skupia się na mniej istotnych aspektach, pomijając elementy krytyczne - jak np. brak dostępu do leków, w tym Remdesiviru dla pacjentów covidowych czy leków wykorzystywanych przy zwiotczaniu pacjentów leczonych przy pomocy respiratora. Nauczanie zdalne w klasach I-III Największe obawy kierującego Szpitalem Uniwersyteckim budzi fakt, że od poniedziałku (9.11) dzieci w klasach od I do III szkół podstawowych przejdą na nauczanie zdalne. - Dla szpitala oznacza to utratę kilkudziesięciu, jeśli nie kilkuset pań pielęgniarek, które zostaną w domach opiekować się dziećmi - stwierdził dyrektor. Jego zdaniem "przerażające" jest to, że nie wyciągamy doświadczeń z poprzedniego lockdownu. Szkoły dla dzieci medyków W ocenie Jędrychowskiego rozwiązaniem mogłoby być wyznaczenie w mieście szkół, do których mogłyby uczęszczać dzieci pracowników medycznych. W placówkach takie dzieci, w warunkach świetlicowych, w kilkuosobowych grupach pozostawałyby pod opieką i brały udział w lekcjach. Dyrektor SU przyznał, że wprowadzone nowe obostrzenia muszą przynieść rezultaty w postaci mniejszej liczby zachorowań, ale - jak zaznaczył - konsekwencje społeczno-ekonomiczne będą dużo bardziej bolesne niż konsekwencje medyczne. Lockdown - Jesteśmy na takim etapie, że ten wirus jest wszechobecny. To zamknięcie nie przyniesie bardziej wymiernych skutków - ocenił. Dyrektor Jędrychowski zwrócił też uwagę, że dotychczasowe dane o liczbie chorych były mocno niedoszacowane. - Ta liczba była nie chcę powiedzieć 'kontrolowana', ale uzależniona od liczby wykonanych testów - powiedział dodając, że szpital w swoich planach na każdy kolejny tydzień brał pod uwagę większą możliwą liczbę pacjentów chorych na COVID-19. Zapytany o słowa ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, że system opieki zdrowotnej jest na granicy wydolności, Jędrychowski odpowiedział: - Bezdyskusyjnie ta granica wydolności służby zdrowia jest w jakiś sposób przesuwana i nikt się nie przyzna, że my w jakiś sposób już przekroczyliśmy tę granicę; za każdym razem będziemy tę granicę odsuwać i mówić ze jeszcze jest trochę miejsca. Testy antygenowe Jak dodał, rzeczywistą skalę pandemii zobaczymy wkrótce, kiedy zaczną obowiązywać testy antygenowe - tańsze, ale możliwe do wykonania w warunkach domowych. - Po raz kolejny mam żal, że mówimy o służbie zdrowia, która jest na granicy wytrzymałości, a równocześnie nie mówimy o rozwiązaniach, które uratowałyby tę służbę zdrowia - powiedział dyrektor krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego. Z jego obserwacji wynika, że mimo zapewnień o wystarczającej liczbie łóżek i respiratorów, rzeczywistość szpitalna jest inna. - Największą jednak bolączką jest brak kadr - zwrócił uwagę. Jego zdaniem należy oczekiwać na rezultaty, jakie przyniesie zaangażowanie studentów i personelu pozamedycznego, ale - jak podkreślił - tu dalej dyskusyjna pozostanie kwestia odpowiedzialności i poziomu leczenia. Dodatkowe wynagrodzenia Według dyrektora krakowskiego szpitala, dodatkowe wynagrodzenia należą się nie tylko osobom pracującym bezpośrednio z pacjentem covidowym, ale i wielu innym pracownikom - np. sprzątaczkom, sanitariuszkom - bez których szpital nie mógłby funkcjonować. Osobny problem - zdaniem Jędrychowskiego - stanowi biurokracja w szpitalach. - Dalej jako szpitale wysyłamy codziennie kilkanaście raportów, dalej nie doczekaliśmy się uproszczenia dokumentacji medycznej - wymieniał. Nowe obostrzenia W środę (4.11) rząd ogłosił kolejne zasady bezpieczeństwa, m.in. naukę zdalną dla najmłodszych uczniów i dla studentów, zamknięcie placówek kultury i galerii handlowych, z wyjątkiem punktów spożywczych i aptek. Jeśli obostrzenia nie zmniejszą liczby zakażeń, to rząd wprowadzi kwarantannę narodową, oznaczającą całkowity lockdown i zakaz przemieszczania się.